Czy możemy spodziewać się kolejnej rewolucji w Rosji? W studio wPolsce.pl spotkali się, by porozmawiać na ten temat prof. Jan Malicki, dyrektor Studiom Europy Wschodniej UW i dr Marek Budzisz, historyk z Warsaw Enterprise Institute.
W ubiegłym tygodniu ulicami Moskwy szła demonstracja 20 tys. pod hasłem „my istniejemy”. Miała na celu zaprotestować przed usunięciem z listy kandydatów do Dumy Miejskiej członków opozycji. W trakcie ostatniej demonstracji gwardia narodowa podzieliła protestujących na mniejsze grupy, czego efektem były zamieszki i blisko 1400 aresztowań.
Widać pewne ożywienie społeczne. Żeby było 1400 aresztowanych, musi być minimum kilka tysięcy demonstrujących. Władza rosyjska reaguje w sposób bardzo zdecydowany. Skala reakcji władzy na demonstracje w Polsce, Niemczech, jest nieporównywalnie łagodniejsza
— mówi prof. Jan Malicki dyrektor Studiom Europy Wschodniej UW.
Nawiązując do rewolucyjnych poglądów Karola Marksa dodał:
W moim przekonaniu nie ma tzw. sytuacji rewolucyjnej. Rewolucja wybucha kiedy jest podstawa, przyczyna i tłum, który może tę rewolucję ponieść.
Jednak w tym przypadku, jak twierdzi, nie mamy do czynienia z tłumem, który mógłby doprowadzić do rewolucji.
Demonstracja była nieduża
—zgodził się dr Budzisz.
Gwardia narodowa podzieliła demonstrujących na mniejsze grupy, czego efektem była niewielka frekwencja. W zeszłym tygodniu ulicami Moskwy szła demonstracja 20 tys. pod hasłem „my istniejemy”. Miała na celu zaprotestować przed usunięciem z listy kandydatów do Dumy Miejskiej członków opozycji.
Nie o liczebność chodzi. Nie ma wybuchu rewolucji, ale jest ewolucja stanowiska rosyjskiej opinii publicznej, która jest bardzo niekorzystna dla władzy. Dzisiaj Rosjanie pytani o to, czy byliby skłonni zrezygnować z wolności i swobód gdyby państwo było w stanie poprawić sytuację, wybierają wolność
— zaznaczył Budzisz.
Wątpliwości budzi stosunek ludności rosyjskiej do władzy, który w ostatnich latach zdaje się znacznie pogarszać.
Prezydent Putin osiągnął ogromny sukces. Przez kilkadziesiąt lat zupełnie zdominował scenę polityczną i całą władzę
— mówi prof. Malicki.
Okazuje się, że szybka dominacja Putina przynosi dla ogółu władzy opłakane skutki.
Z jednej strony osiągnął wielki sukces i to teraz występuje przeciwko niemu. Dlatego, że ta wieloletnia dominacja Putina spowodowała zmniejszenie poparcia dla władzy. Doszło do tego, że Putin równa się „ta” władza. Te próby kilkutysięcznych demonstracji są reprezentatywne, nie ma jeszcze dziesiątek tysięcy demonstrujących i jeszcze nie będzie przez jakiś czas, ale władza widzi, że traci grunt pod nogami
— stwierdził dyrektor Studium Europy Wschodniej UW.
Przyczyną spadku poparcia dla władzy jest rosnąca świadomość społeczna, jednak Rosjanie nie mają „alternatywy” dla władz Władimira Putina.
Ostatnie badania pokazują, że ich zdaniem dlatego Rosjanie popierają Putina, bo nie ma alternatywy dla niego i jego rządów
— mówi Budzyński.
Władza blokując demonstracje uniemożliwia powstanie takiej alternatywy.
Kandydaci opozycji, nie zarejestrowani w Moskwie, to młoda generacja, ludzi, którzy przeszli szkołę aresztów i represji, zdeterminowani i doświadczeni
— dodał.
Zapytany o to czy opozycja umie działać w rosyjskich warunkach, dr Budzisz odpowiedział:
Oczywiście, że tak.
To duży krok naprzód, jeśli chodzi o postrzeganie rzeczywistości przez rosyjską opozycję.
Może wzrastającej skuteczności jeszcze nie widać, ale na pewno oni już wiedzą jak działać w systemie, który zastali. Porównałbym to do pierwszych ugrupowań politycznych w Polsce z lat 70–tych
— mówi profesor Malicki.
Na razie jestem co do tego sceptycznie nastawiony, bo potencjał władzy w porównaniu do opozycji jest niewiarygodny. Ci ludzie są odważni, ale jest ich zbyt mało, by to poruszyć tego „Molocha”
— stwierdza Malicki.
Mowa jest także o represjach ze strony państwa wobec demonstrujących, nie tylko w ostatnim, ale też w każdym kolejnym proteście.
Wydaje się, że władza zamierza pokazać swoją siłę
— stwierdza Budzyński.
Władza postanowi pokazać tę siłę teraz
— dodaje Malicki.
Sytuacja w Rosji jest bardzo napięta i mimo brutalnych działań ze strony władzy wobec demonstrujących, ci nie zamierzają ustąpić.
Demonstrujący zapowiadają, że na ulicach Moskwy będzie krew. Może być bardzo brutalnie, ale strzały raczej nie padną
— mówi Budzyński.
Rzecznik rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa odpowiedziała, że po tym, co można było zaobserwować w Paryżu, Moskwa jest oazą spokoju, a siły porządkowe działają w białych rękawiczkach, ale może to oznaczać, że pójdą w stronę Paryża
— dodaje.
Marszałek Józef Piłsudski powiedział: Rosja nigdy nie jest tak silna, albo tak słaba jak się wydaje
— podsumował prof. Malicki.
AL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/457697-malicki-rosyjska-opozycja-zbyt-mala-by-poruszyc-molocha?wersja=mobilna