Wprawdzie w misternie układane przez ostatnie lata unijne szyki wkradło się ostatnio sporo rebeliantów, ale i tak udało się jako tako sklecić kordon ochronny, zapewniający dotychczasowym kalifom zachowanie wpływów na sytuację polityczną i kasowe asygnaty. Brukselskie, chciałoby się powiedzieć elity, muszą ostatnio wciąż odliczać obecność i strachliwie oczekiwać, czy wystarczy głosów, by powstrzymać niezadowolonych z ich arogancji, marnych kompetencji, upiornego lewactwa, słowem sposobu istnienia. Na razie potrafią się jeszcze skrzyknąć pod byle jakimi hasłami, z których najważniejsze dotyczy wpływu na stanowiska, a zatem i na kasę. Wściekli z powodu rozbicia jedności niby to chadeków z lewakami, którą im zapewniało poprzednie rozdanie wyborcze, musieli ustąpić przy nominacji na szefa komisji Europejskiej, więc w odwecie niszczą wszelkie demokratyczne ścieżki, przynależne inaczej myślącym. Zemsta obejmuje teraz nawet mniej eksponowane, choć ważne funkcje w Strasburgu i Brukseli. Ilustracja odwetu prostaka wygląda właśnie tak.
Sytuacja w unijnym aparacie chyba podobna jest do atmosfery w Polsce, po pierwszej kadencji rządów koalicji PO – PSL. Jeszcze wystarczyło sił na powstrzymanie opozycji, klecenie pokrętnych, propagandowych obrazków, mieszanie w głowach niezdecydowanych, ale wokół czuć było stęchliznę, opary obłudy i przygotowywanie kryjówek dobrze wyposażonych zapasami. A potem, pozostaną tylko propagandowe pociągi z restauracyjnymi wagonami i szefową upadającego interesu, pytającą każdego, kto pod ręką – jajecznica, jajecznica, jajecznica?
Najważniejszy sygnał wszelakiej degrengolady nadszedł z Wielkiej Brytanii, ale nie tylko nikt się nim w Brukseli nie przejął, raczej znowu dostarczył pretekstów do demonstracji buty, bezczelności, a nawet podstawowej ogłady. To coś, jak afera taśmowa w Polsce. Najobrzydliwsi i najbardziej niebezpieczni dla państwa, to kelnerzy i ich zleceniodawcy, więc ich trzeba surowo ukarać. Zastępy nagranych, zdemoralizowanych kolesi będących u władzy – to sama intelektualna i fachowa rozkosz. Ale przyszedł czas na weryfikację. Do Brukseli też taki czas nadejdzie, bo jeśli nie – gwałt będzie się gwałtem odciskać i żadne cenzury nie zdołają tego utrzymać w tajemnicy, jak było w którąś sylwestrową noc. I wówczas sen o wspólnej, pięknej, mądrej, bogatej, pełnej wspaniałych myśli i uczynków Europie szlag trafi. Na bardzo, bardzo długo. Precz z jajecznicą!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/454874-w-unii-jak-w-polsce-po-pierwszej-kadencji-po