Podczas niedawnego wystąpienia na obozie letnim w Siedmiogrodzie premier Węgier Viktor Orbán nakreślił swą wizję geopolityczną współczesnego świata. Pojawił się w niej również wątek rosyjski. Przywódca Fideszu powiedział m.in.:
Unia Europejska prowadzi prymitywną politykę rosyjską, opartą na sankcjach i odwołującą się do zagrożeń bezpieczeństwa. Nie jest w stanie dokonać sytuacyjnego rozróżnienia, choć byłoby ono potrzebne, ponieważ wewnątrz Unii Europejskiej są państwa, które rzeczywiście mogą czuć się zagrożone, które rzeczywiście dzień w dzień mogą żyć w poczuciu zagrożenia. Do krajów tych należą państwa bałtyckie i Polska. Poczucie to jest podyktowane zarówno wydarzeniami historycznymi, jak i uwarunkowaniem geograficznym. Jednocześnie jest zupełnie oczywiste, że Węgry nie czują takiego zagrożenia, Słowacja i Czechy również nie, nie mówiąc już o krajach Europy Zachodniej. Oczywiście nie ma takiego kursu politycznego, który wszystkim by odpowiadał. Byłoby więc lepiej, gdyby Polska i kraje bałtyckie otrzymały od NATO i od Unii Europejskiej dodatkowe, super mocne gwarancje bezpieczeństwa, natomiast reszta Europy powinna podjąć z Rosją relacje handlowe. Rozbudować współpracę gospodarczą i wbudować potencjał handlowy we własny potencjał rozwoju gospodarczego. Zamiast prymitywnej polityki względem Rosji potrzebujemy zróżnicowanej polityki rosyjskiej.
Przede wszystkim w wypowiedzi Orbána warto zwrócić uwagę na pewien wątek, który można zadedykować osobom i środowiskom domagającym się, by Polska prowadziła względem Rosji podobną politykę jak Węgry. Otóż sam przywódca Fideszu stwierdził wyraźnie, że inna jest sytuacja Węgrów czy Słowaków, a inna Polaków czy narodów bałtyckich, w związku z czym nie mogą one prowadzić identycznej polityki, a stanowisko Warszawy wobec Moskwy musi być odmienne niż Budapesztu. Dlatego – zdaniem węgierskiego premiera – kraje szczególnie zagrożone przez Rosję powinny mieć „dodatkowe, super mocne gwarancje bezpieczeństwa”.
Viktor Orbán myli się jednak, gdy twierdzi, że Moskwę za niebezpieczną uznają jedynie Polska, Litwa, Łotwa i Estonia. Takich krajów w Unii Europejskiej jest więcej, np. Rumunia czy Szwecja. Takie kraje są również poza UE, jak choćby Ukraina, Gruzja czy Mołdawia.
Państwo rządzone przez byłego pułkownika KGB za zagrożenie dla pokoju na świecie uznają również Stany Zjednoczone. Już po zakończeniu szczytu Trump-Putin w Helsinkach Departament Stanu USA (a więc organ podporządkowany prezydentowi) zdecydował o nałożeniu nowych, jeszcze dotkliwszych sankcji przeciw Rosji.Jeśli Orbán uważa politykę sankcji wobec Moskwy za prymitywną, to w ostatnich dniach administracja Trumpa okazała się w swych działaniach jeszcze bardziej prymitywna.
Rosja dała się poznać – zwłaszcza po objęciu władzy przez Władimira Putina – jako państwo agresywne. Świadczą o tym choćby działania zbrojne w Gruzji i na Ukrainie, cyberatak na Estonię, ingerencje w kampanie wyborcze w innych krajach czy zamachy dokonywane na terenie państw należących do NATO (jak w przypadku Litwinienki czy Skripala w Wielkiej Brytanii). Tak widzą to w Waszyngtonie, Londynie, Sztokholmie czy Bukareszcie, a nie tylko w Warszawie czy Tallinie.
Siłą wspólnoty transatlantyckiej była zawsze jedność wobec zewnętrznych zagrożeń. Dlatego pomysł, aby Unia i NATO prowadziływobec Rosji politykę dwutorową, jest dla nas groźny. Zgodnie z wizją przedstawioną przez Orbána, z jednej strony mielibyśmy państwa bałtyckie i Polskę, uznające Rosję za niebezpieczną, a z drugiej strony – całą resztę Europy, która nie widzi takiego zagrożenia. Siłą rzeczy musiałoby to prowadzić do marginalizacji stanowiska pierwszej grupy. Kwestia naszego bezpieczeństwazostałaby oddzielona od interesów reszty kontynentu.
Zbyt wiele było w historii przypadków, gdy bezpieczeństwo różnych krajów przehandlowywano za czyjeś interesy, byśmy mogli patrzeć spokojnie na ewentualność takiego scenariusza w przyszłości.
Trudno spierać się z Orbánem, gdy definiuje interes Węgier inaczej niż interes Polski – jego prawo. Ale gdy definiuje interes całej wspólnoty europejskiej (do której należy także i Polska) odmiennie od nas, nie powinniśmy milczeć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/407396-grozny-pomysl-orbana?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%253A+wPolitycepl+%2528wPolityce.pl+-+Najnowsze%2529