Jeśli Korea Płn. będzie miała duży program nuklearny, kilkadziesiąt gotowych do odpalenia rakiet, to znaczy, że będzie mogła szantażować nie tylko USA, ale również Chiny i Rosję - powiedział PAP ekspert Klubu Jagiellońskiego dr Michał Kuź.
Część frustracji administracji w tej chwili bierze się z tego, że czas na rozwiązania militarne lub zdecydowane rozwiązania dyplomatyczne, które sprawiłyby, że Korea Północna wyzbyłaby się arsenału nuklearnego, mógł już minąć
— powiedział PAP dr Michał Kuź.
Prezydent USA Donald Trump napisał w ostatnich dniach na Twitterze między innymi:
Rozwiązania militarne są teraz w pełni gotowe, załadowane i zaryglowane, gdyby Korea Północna miała postąpić niemądrze. Miejmy nadzieję, że (północnokoreański przywódca) Kim Dzong Un znajdzie inną drogę!.
Prezydent USA ostrzegał także, że jeśli Korea Północna „nie weźmie się w garść”, popadnie w kłopoty, jakich kiedykolwiek doświadczyło niewiele krajów. W nawiązaniu do gróźb wystrzelenia rakiety balistycznej w okolice stanowiącej terytorium USA wyspy Guam powiedział, że gdyby Korea Północna poczyniła jakiekolwiek kroki, „by choćby pomyśleć o ataku, miałaby powody do obaw”. Ostrzegał również, że jeśli Pjongjang będzie dalej grozić Stanom Zjednoczonym, to spotka go „ogień i gniew, jakich świat nigdy nie widział”.
Ekspert Klubu Jagiellońskiego zauważył, że według amerykańskich służb specjalnych prawdopodobnie już w tej chwili Korea Północna jest w stanie wysyłać rakiety międzykontynentalne zdolne przenosić zminiaturyzowane głowice nuklearne.
Pesymistyczna wersja jest taka, że Korea Północna ma już około 60 rakiet uzbrojonych w głowice nuklearne. To jest najbardziej pesymistyczne doniesienie, jakie pojawia się w prasie w oparciu o materiały wywiadowcze
— powiedział Kuź.
Jego zdaniem w takim wypadku, gdyby Korea Północna odpaliła głowice, to prawdopodobnie amerykańskie systemy antyrakietowe nie byłyby w stanie zatrzymać wszystkich głowic.
To znaczy, że któreś z dużych miast w regionie (wschodnioazjatyckich sojuszników USA) lub na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych mogłoby przestać istnieć. Na przykład Seul, Tokio, San Francisco
— wyjaśnił Michał Kuź.
Wersja mniej pesymistyczna - jak stwierdził politolog - to taka, że nie wszystkie głowice są już gotowe do odpalenia.
To by sugerowało, że czas na działania jest teraz
— podkreślił.
Gdyby Stany Zjednoczone zdecydowały się na rozwiązanie siłowe, musiałyby uderzyć bardzo szybko, wykorzystać element zaskoczenia, uderzyć dużą ilością ładunków konwencjonalnych lub nawet niekonwencjonalnych i zniszczyć wszystkie centra dowodzenia i bazy rakietowe w jednym szybkim uderzeniu
— stwierdził ekspert. To - jego zdaniem - wiązałoby się z dużymi zniszczeniami i z dużymi startami wśród ludności cywilnej.
Politolog widzi bardzo duże zaniepokojenie działaniami Korei Północnej nawet wśród krajów, które dotąd jej broniły i popierały ją. „Jeśli Korea Północna faktycznie będzie miała duży program nuklearny, kilkadziesiąt gotowych do odpalenia rakiet, to znaczy, że będzie mogła szantażować nie tylko Stany Zjednoczone, ale również Chiny i Rosję” - wyjaśnił, a to jego zdaniem powoduje, że „w regionie narasta poczucie, że dobrze byłoby, żeby ktoś w ten czy inny sposób z reżimem Kima coś zrobił”.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/353369-dr-kuz-pesymistyczna-wersja-jest-taka-ze-korea-polnocna-ma-juz-okolo-60-rakiet-uzbrojonych-w-glowice-nuklearne