Często mało istotny epizod, wydarzenie w zasadzie na poziomie anegdoty, samo w sobie istotnie nie jest ważne zupełnie, ale zarazem poglądowo demonstruje coś znacznie, znacznie bardziej istotnego. I dlatego bywa godne uwiecznienia. Dlatego uznałem, że warto zaznajomić czytelników z barwną, choć kompletnie nie znaczącą wypowiedzią pewnego nie bardzo istotnego Rosjanina.
Choć nie żeby tak kompletnie nieistotnego, bo Władysław Malcew pewien ciężar gatunkowy jednak posiada. Jest szefem działu religii w putinowskim internetowym tabloidzie Life. I komentatorem mocno związanym z Patriarchatem Moskiewskim. Ale co pewnie ważniejsze, w apogeum wojny donbaskiej wchodził w skład propagandowej specgrupy innego Władysława – Surkowa, ówczesnej szarej eminencji Kremla, kierującego w sensie politycznym agresją. A co na pewno barwniejsze – wcześniej był dość jawnym neonazistą (członek organizacji „White Patriot”). Ot, taka kolorowa postać.
No i tenże patriota Malcew wszedł w facebookowy spór z pewnym publicystą „Kommersanta”, czyli najpoważniejszej rosyjskiej gazety. Nie antyreżimowej, ale liberalizującej. O co się pokłócili, to kompletnie nieważne, był to nieistotny szczegół.
Idzie o to, że w pewnym momencie, aby pognębić znienawidzonego przeciwnika, Malcew wyprowadził cios w swoim rozumieniu śmiertelny.
„Czasami myślę, jak to fajnie, że życie stawia wszystkich na właściwe miejsca” – napisał, ewidentnie nie tylko pod adresem swojego aktualnego interlokutora, ale wszystkich przeciwników rosyjskiej władzy. „Ja przez rok, nie naprężając się zbytnio, zarobiłem na dwupokojowe mieszkanie w Moskwie (bez kredytu, bez hipoteki!), na przeprowadzenie tam całkowitego remontu, na włoską glazurę, kochane niemieckie AGD, palisandrową boazerię. A „bomż-aktywiści” (tym neologizmem Malcew ewidentnie określa opozycyjnych czy przynajmniej nie szukających zgody z Kremlem; „bomż” to rosyjski idiom oznaczający żyjącego na ulicy bezdomnego) muszą większość pensji wydawać na wynajem mieszkania, a resztę przepijać, szpanując przed tanimi laskami, jeszcze mało co orientującymi się w realnym życiu. Mi życie daje kurtki, kosztujące tyle ile twoja miesięczna pensja, i zachwyt bab, jaki jestem przystojny. A obszarpanym aktywistom koło trzydziestki – przedwczesną łysinę. Jak miło splunąć na ciebie z wysokości nie tylko intelektualnej, ale i społecznej!”
A kilka postów niżej Malcew zamieścił skan… swojego rachunku za włoską glazurę. Uznając, jak należy rozumieć, że to już koniec, i skonfrontowany z czymś tak wymownym nikt jego wszechstronnej wyższości kwestionować nie może…
Dlaczego postanowiłem uwiecznić tę żenującą groteskę? Ano dlatego, że w Rosji i na Zachodzie toczy się ożywiona dyskusja na temat tego, jak dużo jest w putinistach autentycznej ideowości…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/332054-rachunek-za-glazure-czyli-rozbrajajaca-deklaracja-rosyjskiego-superpatrioty