Lewicowe mity a bezpieczeństwo kraju. Czy to już europejska wojna domowa, czy jeszcze nie? Etniczna, religijna, cywilizacyjno-kulturowa

EPA/PAP
EPA/PAP

Tekst ukazał się w serwisie sdp.pl.

Czy to już europejska wojna domowa, czy jeszcze nie? Etniczna, religijna, cywilizacyjno – kulturowa. Po Brukseli, Paryżu i Nicei teren działań wojennych przesunął się z Francji do Niemiec i mieliśmy Wuerzburg, Monachium, Reutlingen i Ansbach. Giną ludzie, biali mieszkańcy Europy, ale przecież nie zawsze tak będzie. Już dziś niemieckie statystyki podają informacje o zniszczeniu ponad stu ośrodków przesiedleńczych, a po zamachu a Ansbach, gdzie uchodźca z Syrii detonował ładunek, zabijając 9 osób, Niemcy skandowali – „wynosić się!” i ”wracajcie skąd przyszliście!” W Wielkiej Brytanii – o czym już wiemy - we Francji, Niemczech, Belgii rośnie poczucie krzywdy.

Ludzie już wiedzą, że ich dobra wola i zaufanie zostały nadużyte, że nadchodzi czas walki o ich własne bezpieczeństwo i przetrwanie. Rdzenni mieszkańcy Europy dojrzewają do tego, aby bronić – być może nie wartości, bo tu trwa wielkie zamieszanie – ale swoich praw do kontynentu, który urządzili w taki sposób, że daje się żyć spokojnie i dostatnio. Ja sama, wracając z weekendowego wypadu do Nałęczowa, po raz pierwszy myślałam - dobrze żyć w kraju, gdzie jest bezpiecznie.

Od dawna wiadomo, że rządy, służby specjalne i media brytyjskie, francuskie i niemieckie zwlekają z publikacją, ukrywają tragiczne skutki zamachów, pomniejszają winę polityków i policji – jak działo się to w Londynie, w Kolonii, a potem w Nicei, gdzie nakazano urzędniczce kłamać na temat miejsca, gdzie znajdowała się w feralnym momencie policja. A przez cały czas w lewicowych, a za nimi jak za panią matką, i w konserwatywnych mediach trwają spekulacje czy zamachowiec – morderca to islamista z kontaktami z ISIS czy „osobnik psychicznie niezrównoważony”? A co to za różnica, kiedy każdy z nich jest Arabem, muzułmaninem z Bliskiego Wschodu czy krajów Maghrebu, i z okrzykiem „Allah jest wielki!” morduje niewinnych mieszkańców kraju, który go przygarnął? I czy jest „stabilny emocjonalnie” ktoś, kto sądzi, że należy zabijać ludzi tylko dlatego, że wyznają inną wiarę? Albo ten, kto przez lata żył w kraju, ogarniętym wojną, gdzie jedynym sposobem załatwiania spraw była przemoc? Czy taki człowiek ma czy nie ma kontaktów z ISIS, jest „stabilny emocjonalnie”? I tylko od czasu do czasu do wiadomości publicznej wyciekają informacje jak raport z minionej środy Europolu, Europejskiego Urzędu ds. Policji, unijnej agencji z siedzibą w Hadze, której zadaniem jest utrzymywanie bezpieczeństwa na terenie UE.

Raport twierdzi, że 2015 roku w zamachach terrorystycznych w UE zginęło 151 osób. I już tutaj pojawiają się wątpliwości. Przecież jedynie w  zamachu w Paryżu śmiertelnych ofiar było 137 i ponad 300 rannych, a w Brukseli 32 i 316 rannych. To  razem 169 ofiar śmiertelnych, a inne, także z 2015 roku? Dalej – agencja ostrzega, że zagrożenie ze strony ekstremistów rośnie, a dżihadyści z ISIS będą prawdopodobnie „kłaść większy nacisk” na ataki za granicą. Ze  Unia boryka się z zagrożeniem ze strony ekstremistów, a szanse na to, że się zmniejszy, są niewielkie. A co z szansami na zwiększenie, bo raczej na to się zanosi? Choć, zdaniem Europolu, nie ma  dowodów, aby bojownicy regularnie docierali do Europy wśród uchodźców, „jest realne i bezpośrednie zagrożenie, że  członkowie sunnickich środowisk po przybyciu do Europy będą podatni na radykalizację” i werbowani przez dżihadystow . To bardzo ciekawe, bo dwóch ostatnich muzułmańskich morderców z Niemiec, to  uchodźcy z Syrii, którym tam mocno współczują prezydent Hollande i kanclerz Merkel, choć nie zwerbowani przez ISIS, nie podlegali indoktrynacji w Niemczech, ich czyny były dokładnie tak samo krwawe jakby dżihadystami byli. A może młodzi muzułmanie, wychowywani w krajach Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki, to potencjalny materiał na zamachowca? W  Londynie sierżant Lee Rigby został zaszlachtowany przez dwóch Somalijczyków, potem byli Pakistańczycy, Afgańczycy, Libijczycy, Tunezyjczyk i Syryjczycy. Imigranci własnego chowu oraz przybysze, których w ramach polityki multi culti, najpierw serdecznie przywitano, a potem przez 40 lat szczodrze obdarowywano socjalem, domami i mieszkaniami, dostępem do bezpłatnej służby zdrowia i edukacji ?

Może więc lepiej, a z pewnością bezpieczniej, jest w ogóle nie przyjmować w  Europie muzułmanów? Jeśli się nie chce mieć wojny domowej o kontynentalnym zasięgu, w dodatku „wojny z cieniami”, bo żadne służby specjalne ani policja nie ma pojęcia, co się dzieje w muzułmańskich gettach, gdzie rządzi prawo szariatu, „zbrodnie honoru” i  forced marriages, „małżeństwa z przymusu”. Bo wspólnoty muzułmańskie są słabo penetrowalne i  tak skonstruowane, że nikt nigdy nie poinformuje policji o planowanym zamachu, ani „przewodnik duchowy”, ani sąsiad, ani rodzice. Nie tylko my się boimy, w muzułmańskich wspólnotach także rządzi strach. A na końcu raportu Europol dodaje: „równocześnie kolejne pokolenia bojowników rosną na terenach opanowanych przez ISIS w Syrii i Iraku”. A ja dodam jeszcze – nie tylko na terenach opanowanych przez DAESH, także w innych krajach „pasa muzułmańskiego” dookoła globu, od  Indonezji, Bangladeszu, Pakistanu, Afganistanu, Arabii Saudyjskiej, poprzez Somalię, Erytreę, Egipt, Libię, Algerię, Niger i  Mali, aż do Senegalu i Maroka. Nie mówiąc o nowych generacjach dżihadystów, dorastających w państwach Unii.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.