Niedawno Pentagon ogłosił, że walka z Państwem Islamskim będzie trwała „co najmniej 10 lat”. I Amerykanie nie zamierzają się bardziej zaangażować w nią niż obecnie…
By mogła trwać 10 lat, musiałaby się najpierw na dobre rozpocząć. Niemrawe naloty trudno nazwać walką. Jeden z francuskich księży przebywających w Syrii powiedział mi, że międzynarodowej koalicji przeciw IS łatwo byłoby odzyskać Palmyrę z rąk dżihadystów. Ale nikomu na tym nie zależy. W tym czasie IS niszczy bezcenne zabytki na terenie miasta. Nie rozumiem tego. I chyba nie jestem jedynym, który tego nie rozumie. Tłumaczę to sobie faktem, że Amerykanie w ostatnich latach namieszali na Bliskim Wschodzie do tego stopnia, że boją się, że znów coś schrzanią. I dlatego się wstrzymują. Skutki tej strategii właśnie widać, m.in. na dworcu Keleti w Budapeszcie.
Może powinniśmy się wobec tego pogodzić z naszym losem? I włączyć islam do naszej cywilizacji. Niektórzy twierdzą, że i tak już jest jej częścią…
Niedawno rozmawiałem na ten temat z jednym z muzułmańskich intelektualistów. I on powiedział mi: Islam się nigdy nie zmieni, ale muzułmanie mogą się zmienić. Mogą się zdystansować od logiki swojej religii, mogą ją interpretować inaczej, w sposób bardziej kompatybilny z obyczajami Zachodu. To jedno rozwiązanie. Ale mało prawdopodobne. Drugim jest leczenie zła u jego źródeł, czyli nihilizmu panującego na Zachodzie. Jeśli nie skończymy z tym miękkim nihilizmem, stworzymy warunki do dalszego rozwoju islamu w samym sercu naszej cywilizacji. Dalsza laicyzacja Europy połączona z napływem imigrantów narazi Stary Kontynent na coraz mocniejszą ekspansję islamu. Ludzie bez właściwości wypierani są przez ludzi z tożsamością.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Niedawno Pentagon ogłosił, że walka z Państwem Islamskim będzie trwała „co najmniej 10 lat”. I Amerykanie nie zamierzają się bardziej zaangażować w nią niż obecnie…
By mogła trwać 10 lat, musiałaby się najpierw na dobre rozpocząć. Niemrawe naloty trudno nazwać walką. Jeden z francuskich księży przebywających w Syrii powiedział mi, że międzynarodowej koalicji przeciw IS łatwo byłoby odzyskać Palmyrę z rąk dżihadystów. Ale nikomu na tym nie zależy. W tym czasie IS niszczy bezcenne zabytki na terenie miasta. Nie rozumiem tego. I chyba nie jestem jedynym, który tego nie rozumie. Tłumaczę to sobie faktem, że Amerykanie w ostatnich latach namieszali na Bliskim Wschodzie do tego stopnia, że boją się, że znów coś schrzanią. I dlatego się wstrzymują. Skutki tej strategii właśnie widać, m.in. na dworcu Keleti w Budapeszcie.
Może powinniśmy się wobec tego pogodzić z naszym losem? I włączyć islam do naszej cywilizacji. Niektórzy twierdzą, że i tak już jest jej częścią…
Niedawno rozmawiałem na ten temat z jednym z muzułmańskich intelektualistów. I on powiedział mi: Islam się nigdy nie zmieni, ale muzułmanie mogą się zmienić. Mogą się zdystansować od logiki swojej religii, mogą ją interpretować inaczej, w sposób bardziej kompatybilny z obyczajami Zachodu. To jedno rozwiązanie. Ale mało prawdopodobne. Drugim jest leczenie zła u jego źródeł, czyli nihilizmu panującego na Zachodzie. Jeśli nie skończymy z tym miękkim nihilizmem, stworzymy warunki do dalszego rozwoju islamu w samym sercu naszej cywilizacji. Dalsza laicyzacja Europy połączona z napływem imigrantów narazi Stary Kontynent na coraz mocniejszą ekspansję islamu. Ludzie bez właściwości wypierani są przez ludzi z tożsamością.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/264350-remi-brague-to-zderzenie-cywilizacji-islamizacja-europy-od-dawna-ma-miejsce-naplyw-imigrantow-ja-jeszcze-przyspieszy-powinnismy-przyjmowac-tylko-chrzescijan-nasz-wywiad?strona=3