Totalna klapa powstańczego obrazu "Warschau’44" w niemieckiej ZDF. Przeciętnych Niemców nie interesuje rachunek krzywd

Kanał telewizji ZDF nadał film o Powstaniu Warszawskim

— tę informacje uznano za tak istotną, że znalazła się w głównym wydaniu poniedziałkowych „Wiadomości” TVP1.

Czego nie podano? Tego, że emisja obrazu Jana Komasy „Miasto’44” była w Niemczech „totalną klapą”. Nie jest to moja ocena, lecz autorytatywnego, informacyjnego portalu „QuotenMeter”, dokonującego analiz i ocen oglądalności niemieckiej (a także amerykańskiej) telewizji.

Kryminał w jedynce? (dopisek mój: pierwszy I telewizji publicznej, ARD) Funkcjonuje bez zarzutu. Dramat wojenny w dwójce? (program II, ZDF) Prawie żadnego zainteresowania…

A konkretnie, notabene powtórkę 90.minutowego kryminału „Tatort” w ARD obejrzało prawie 6 mln telewidzów, nadany po nim odcinek „Inspektora Mathiasa” ponad 3 mln. Film „Warschau’44”, bo taki tytuł nosi niemieckojęzyczna wersja, „Miasta’44”, w zobaczyło zaledwie 1,06 mln telewidzów. „Totalna klapa” - podsumował krótko magazyn „Quotenmeter”.

Oczywiście można się pocieszać, że chociaż milion, byłoby to jednak wielce naiwne, bowiem tę liczbę telewidzów należałoby podzielić jeszcze na tych, którzy mieli włączony telewizor na kanał ZDF, lecz oglądali film choćby np. z towarzyskich względów jednym okiem, na Polaków zamieszkałych za Odrą lub obywateli RFN polskiego pochodzenia, oraz niemieckich emerytów, którzy łączą z okupacją w Polsce, a może nawet z samym Powstaniem Warszawskim osobiste przeżycia. Rzeczywisty udział społeczeństwa RFN w projekcji „Warschau’44”był niemalże zerowy.

Jak wiadomo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla portalu na:temat, Tomasza Lisa, który sam szczyci się tym, że projekcja filmu Komasy w Niemczech to jego zasługa, był to sukces. W „duszoszczypatielnej” relacji pod wymownym tytułem: „Mój mąż był bardzo poruszony”, odnotowano:

Aż dwa lata trzeba było czekać, aby Niemcy mogli zobaczyć film >>Miasto 44<<. (…) Telewizja publiczna ZDF wyemitowała go w bardzo dobrym czasie antenowym. – To perełka na długiej drodze do zrozumienia, tego co się wydarzyło – mówi naTemat pani Barbara, która obejrzała film ze swoim mężem - 75-letnim Niemcem.

Z obszernego tekstu można dowiedzieć się, jak to mieszkająca w Berlinie pani Magda dostała maila od swej ciotki Barbary z południa Niemiec, żeby oglądała, jeśli będzie chciała, a ta chciała i nie tylko sama oglądała, lecz posadziła także przed telewizorem niemieckiego męża Christiana. Ciotka Barbara zaś zasiadła z mężem Dieterem.

„Film poruszył”…, Nosi tytuł podsumowania z Lisowego portalu. Jak stwierdziła na jego użytek pani Magda:

Jest przekonana, że film Komasy został w Niemczech zauważony. Był dobrze rozreklamowany i ludzie o nim wiedzieli…

Żeby nie było zbyt pięknie, jest i odrobina krytyki: panu Christianowi „trochę przeszkadzały wątki miłosne”. Tak w każdym razie powiedziała pani Magda. Mąż pani Barbary, i tu znów cytat:

  1. letni Dieter, nie był widzem, jak każdy inny. Przeżył wojnę i wie o niej zdecydowanie więcej, niż przeciętny Niemiec”, ale „też był na pewno poruszony”, oceniła jego polska żona, chociaż oboje mają po prawdzie „mieszane odczucia”, gdyż „film ich zdaniem przekazywał zbyt mało faktów z przeszłości.

W tej znakomitej inaczej recenzji na:temat bruździ jedynie mieszkająca w Berlinie blogerka Justyna Dolecińska, która pomarudziła, iż „nie spotkała się z zainteresowaniem filmem”, ale już np. Agata Lewandowski, też z Berlina temu zaprzecza…

Mniejsza z tym. Krótko mówiąc, Polacy dyskutują z Polakami o patriotycznym zrywie Polaków, o którym Niemcy nie mają zielonego pojęcia i – jak wynika z oglądalności „Warschau’44” - nie chcą nic wiedzieć. Przyznała to m.in. publicznie kilka lat temu wówczas przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach. Cytuję: „Ja nic o tym zdarzeniu nie wiedziałam”. Jeszcze wcześniej, wtedy prezydent RFN Roman Herzog przyjął zaproszenie do Warszawy na rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego sądząc wszelako, że dotyczyło powstania w getcie żydowskim, o którym – w przeciwieństwie do tego pierwszego, coś słyszał…

Rzecz jasna, dobrze, że film Komasy i nadany bezpośrednio po nim, notabene bardzo interesujący i do bólu prawdziwy dokument o tle wybuchu Powstania Warszawskiego, postawie aliantów, Rosjan i zagładzie miasta przez Niemców, zostały pokazane przez telewizję publiczna w RFN. Ale… „Pozostanie natomiast zagadką, dlaczego ZDF przepędziła ten tak ważny film dopiero na czas nadawania po godzinie 22…” - spytał sobie a muzom niemiecki periodyk radiowo-telewizyjny „rtv”. Widać jego komentatorzy nie czytali opinii w „na:temat”, że był to… „bardzo dobry czas antenowy”.

„Miasto’44”/ „Warschau’44” miał być odpowiedzią, czy – jak kto woli – rewanżem za nadanie przez TVP niemieckiej produkcji „Nasze matki, nasi ojcowie”. W kwestii formalnej, ten trzyczęściowy kontrowersyjny, quasihistoryczny i wielce dla nas, Polaków, krzywdzący serial zobaczyli niemal wszyscy Niemcy, oraz telewidzowie w ponad 80 krajach świata. W USA pokazano go zarówno w telewizji, jak i na wielkich ekranach. Poza oglądalnością, między filmami „Miasto’44” oraz eposem „Nasze matki, nasi ojcowie” jest jeszcze jedna „drobna” różnica: w niemieckim serialu postaci i ich losy są fikcyjne, tragedia bohaterów Powstania Warszawskiego jest, dosłownie i w przenośni, niestety, prawdziwa…

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.