- Odnieśliśmy sukces i cel w postaci awansu do piłkarskich mistrzostw Europy został osiągnięty, ale nie wolno spocząć na laurach. Teraz kołki w zęby i wszystkie ręce do wioseł, bo absolutnym minimum powinno być wyjście z grupy – powiedział trener Bogusław Kaczmarek.
Awans do przyszłorocznych finałów mistrzostw Europy zapewniło polskim piłkarzom niedzielne zwycięstwo w Warszawie nad Macedonią Północną 2:0. Dwie kolejki przed końcem eliminacji Biało-czerwoni prowadzą w tabeli grupy G z dorobkiem 19 punktów i o trzy wyprzedzają Austrię oraz już o osiem swojego ostatniego rywala i Izrael.
W eliminacjach straciliśmy tylko dwie bramki, ale trudno stracić gola w spotkaniach z reprezentacją Łotwy. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że w tych eliminacjach współczynnik trudności nie był dla nas zbyt wysoki
— ocenił.
Asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski uważa, że drużyna narodowa posiada możliwości jakich dawno nie miała.
Począwszy od trzech bramkarzy na europejskim poziomie i zębów trzonowych w postaci Glika i Bednarka, którzy stanowią świetną parę środkowych obrońców oraz Krychowiaka i Lewandowskiego. Ważne jest także to, że „Lewy”, Grosicki, Glik i Bereszyński są w kwiecie piłkarskiego wieku i jeśli nie teraz to kiedy osiągną coś wielkiego? Dla niektórych naszych reprezentantów mistrzostwa Europy mogą być ostatnią wielką imprezą
— zauważył.
„Bobo” przekonuje, że po niedzielnej konfrontacji z Macedonią Północną można wyciągnąć oczywiste wnioski.
Bereszyńskiego nie należy dusić na lewej obronie. Dobremu piłkarzowi nie można szukać na siłę miejsca w zespole, bo jego pozycja jest powszechnie znana, a jest nią prawa flanka defensywy. Największa zdobycz tego meczu to jednak Góralski, który pod względem wydzióbywania piłek, przecinania podań rywali i trochę mimo wszystko zbyt ryzykownej gry wślizgami, bardzo przypomina mi Włocha Marco Verrattiego. Jacek skutecznie zastąpił Klicha, który poprzednich występów w reprezentacji nie mógł zaliczyć do udanych
— dodał.
W dwóch ostatnich grupowych spotkaniach biało-czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Izraelem oraz u siebie ze Słowenią i te mecze trener Jerzy Brzęczek powinien poświęcić na znalezienie odpowiedzi na pytanie, na kogo może liczyć w dłuższej perspektywie.
Trzon zespołu oczywiście jest, ale trzeba go jeszcze uzupełnić. Dlatego chwalebne jest wprowadzanie młodych zawodników, czyli Sebastiana Szymańskiego i Krystiana Bielika oraz odkurzenie Przemysława Frankowskiego. Apeluję, aby więcej dać pograć Recy. Kiedy Arek nie łapał się do 18. Atalanty Bergamo występował w reprezentacji, ale kiedy ma pewny plac w SPAL to w potyczce z Łotwą selekcjoner postawił na Rybusa, który nie jest w pełni sił. W reprezentacji trzeba zebrać zasoby ludzkie i umiejętnie nimi gospodarować, a tej umiejętności chyba trochę Brzęczkowi brakuje
— skomentował.
69-letni szkoleniowiec nieśmiało zaznaczył, że pewien udział w osiągnięciach drużyny narodowej ma jego rodzina.
To za mojej kadencji w Lechii Gdańsk w ekstraklasie debiutował Frankowski. Niejako w prezencie urodzinowym, bo dwa dni po skończeniu 18 lat, Przemek zagrał z Jagiellonią Białystok, a w kolejnym spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała zdobył już bramkę. Z kolei Jacka Góralskiego mój syn Marcin wyciągnął do Płocka z czwartoligowego Zawiszy Bydgoszcz. U niego w Wiśle grał także na wahadle, takiego cofniętego skrzydłowego, Arek Reca
— przypomniał.
CZYTAJ TAKŻE: Awans był obowiązkiem polskich piłkarzy. Nie dajmy się jednak zwariować
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/468363-kaczmarek-wspolczynnik-trudnosci-nie-byl-wysoki?wersja=mobilna