Od 1 stycznia Witold Bańka będzie szefem Światowej Agencji Antydopingowej. Tym samym Polska straci najlepszego w tym wieku ministra sportu. - Zawsze jestem do dyspozycji, służę radą i pomocą nowemu ministrowi - powiedział w wywiadzie udzielonym dziennikarzom „Rzeczpospolitej” Bańka.

Bańka oceniany jest bardzo wysoko nie tylko przez rządzących ale także przez opozycję. Jest osobą, która najdłużej piastuje stanowisko ministra sportu.

Niedawno na Stadionie Narodowym miałem spotkanie z przedstawicielami najważniejszych międzynarodowych komisji sportowców, podczas którego Luiza Złotkowska, dwukrotna medalistka olimpijska w łyżwiarstwie szybkim, powiedziała, że nie cieszyła się z mojego wyboru na szefa WADA. Popatrzono na nią dziwnie, więc szybko dodała, że w związku z tym awansem Polska straciła świetnego ministra. To było bardzo miłe i wzruszające

— zdradził dziennikarzom „Rzeczpospolitej” Witold Bańka.

Większość związków sportowych mogłaby upaść bez pomocy finansowej płynącej z Ministerstwa Sportu i Turystyki. W wielu jednak jest wiele nieprawidłowości.

Zastanawiamy się nad złożeniem do sądu rejestrowego wniosku o wprowadzenie kuratora w PZHL, podobnie jak o likwidację Polskiego Związku Curlingu. Wniosek o kuratora to jednak ostateczność. To osoba, która ma za zadanie wyłącznie doprowadzenie do nowych wyborów. Wystarczy, że minister postraszy kuratorem, a już związek w odpowiedzi ustala termin walnego zgromadzenia za kilka miesięcy i jeszcze zanim sąd wniosek rozpatrzy, to już jest po wyborach – wniosek staje się bezpodstawny i sąd go odrzuca. I tak się z nami bawią…

— uważa minister w rozmowie z dziennikarzami „Rzeczpospolitej” Witold Bańka.

Inicjatywy władz MSiT zmierzają do poprawy materialnej sytuacji młodych zawodników z pominięciem związków sportowych.

Po części to brak zaufania. Ale przede wszystkim wynika to z moich doświadczeń jako sportowca. Wiem, jak wygląda sytuacja setek małych klubów w Polsce, dla których 10 czy 15 tys. zł to dużo. A jeśli one już drugi lub trzeci raz biorą udział w ministerialnym programie „Klub”, to mają za co lepiej działać, kupić sprzęt, wysłać zawodników na obóz. Program „Klub” to jest takie sportowe 500+. Powinien działać przez lata. Do tego jest wiele innych projektów – jak choćby SKS. Usiedliśmy do stołu z kilkoma prezesami SSP, przedstawiłem pomysły, spodobały się, a w ślad za tym poszły pieniądze. Dzięki temu wspólnie z Orlenem, Lotosem, Totalizatorem Sportowym, Energą, PGE, KGHM oraz innymi spółkami tworzymy indywidualny sponsoring sportowców. To wynika z normalnej ludzkiej współpracy, do której nikt nikogo nie zmusza. Program „Team 100” finansowany przez Polską Fundację Narodową ze środków spółek Skarbu Państwa to strzał w dziesiątkę. Moje propozycje zostały zaakceptowane najpierw przez premier Beatę Szydło, a później premiera Mateusza Morawieckiego – następnie zadziałały osobiste kontakty i zaufanie do projektów

— powiedział dziennikarzom „Rzeczpospolitej” minister.

1 stycznia Bańka obejmie stanowisko szefa WADA. Walka z dopingiem rozgorzeje na nowo.

Na pewno nie zrobię nic przeciwko własnemu sumieniu. Jeśli brak woli oczyszczenia i dowody na manipulacje będą twarde, to decyzje WADA będą jednoznaczne, wykluczające dopingowiczów. Nie wyprzedzajmy faktów, próbki uzyskane od Rosjan są analizowane, jest ok. 300 sportowców podejrzanych o stosowanie dopingu. WADA musi współpracować ze służbami poszczególnych krajów i narodowymi agencjami antydopingowymi. Dzisiaj walka z dopingiem nie polega jedynie na kontrolach sportowców, pracy laboratorium. U nas w Polsce podawanie niedozwolonych środków osobom niepełnoletnim, sportowcom bez ich wiedzy czy handel sterydami są zagrożone karą pozbawienia wolności do lat trzech i toczą się już śledztwa w takich sprawach

— wyjaśnił dziennikarzom „Rzeczpospolitej” Bańka.

CZYTAJ TAKŻE: Minister Bańka nie chce tracić młodych talentów. Chce je wyławiać. Dlatego wdrożył program SKAUT

Rzeczpospolita, MACRO