Agnieszka Holland obraziła Waldemara Kuczyńskiego, nazywając go „palantem” i publiczne oznajmiając, że zrywa z nim wszelkie kontakty.
Dlaczego reżyserka zdecydowała się na zerwanie stosunków z byłym działaczem Solidarności i to, jak sama przyznała, „wieloletnich”? Ano dlatego, że odważył się on bronić polityki rządu wobec migrantów na wschodniej granicy naszej ojczyzny.
Już sam fakt, że Kuczyński wyraził opinię inną niż obecnie dominująca w salonie, wystarczył, by reżyserka wymazała go jak osobę. Bez dyskusji, bo zwyczajnie zerwała kontakt.
Holland porównała też sytuację Kuczyńskiego, który wyjechał z Polski na początku lat 80. do Francji z powodu choroby córki, do sytuacji migrantów przerzucanych obecnie przez reżim Łukaszenki na granicy z Polską i krajami bałtyckimi. Kompletnie bezsensowne porównanie, ale nadające się do szantażu moralnego i emocjonalnego jakie środowiska Holland regularnie praktykują.
Filozofia „totalnej opozycji” poza polityką
To jak zachowała się Holland w tej sytuacji, pokazuje nam wyraźnie jedną rzecz. Filozofia „totalnej opozycji” która promuje w polskiej sferze publicznej wyłączność i nietolerancję, od dawna nie jest już tylko zjawiskiem politycznym, ale szerszym zjawiskiem kulturowym. Być może to zjawisko w tej chwili jest akurat najmocniej bronione wśród artystów i publicystów. I może dlatego Donald Tusk nie chce, albo nawet nie może, zrezygnować z tej filozofii w swojej polityce.
Tam, gdzie należałoby pielęgnować kulturę dialogu i szacunku dla dobra wspólnego, mamy niemożność wysłuchania innego zdania i automatyczne odrzucenie osoby, która je wypowiada. Takie zachowanie jest typowe dla ideologów. Osoba jest ważna dopóty, dopóki jest w funkcji celów naszego obozu. Jeśli się do tego nie dostosuje, zostanie ukarana – albo degradacją partyjną i publicznym upokorzeniem, jak zrobił to Tusk Budce i Siemoniakowi, albo wyrzuceniem z „salonu”.
CZYTAJ TAKŻE NASZ WYWIAD. Teściowa Tuska i „pozytywne chłopaki”. Prof. Jabłoński: To była próba „upupienia” Budki i Siemoniaka
Przeszukuję zasoby mojej pamięci, ale nie znajduję ani jednej sytuacji, w której cenzurę Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej odczułbym mocniej i boleśniej niż cenzurę środowiska z którym od zawsze czułem się związany.
— tak właśnie Kuczyński opisał „mur” wzniesiony wokół niego tylko dlatego, że wyraził swoje zdanie. Jednocześnie wielu w retoryce Tomasza Siemoniaka, który publicznie przepraszał za to, że był na przyjęciu z udziałem członków PiS, rozpoznało metody samokrytyki partyjnych z czasów totalitaryzmu partyjnego.
Zbyt wiele podobieństw do czasów komunizmu, żeby było to przypadkowe, prawda?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/567612-kiedy-rzadzi-niemoznosc-wysluchania-innego-zdania