Kochani moi demostranci, kiedy cały ten hałas minie, a będzie musiał minąć, nadal będziemy musieli mieszkać obok siebie.
Tak to jest, czy nam się to podoba, czy nie. Polska jest naszym wspólnym państwem, w którym dzielimy wspólny los. Dlatego w niektórych sprawach będziemy musieli się zgodzić, choć teraz wydaje się, że nie możemy zgodzić się w sprawie najważniejszej - prawie do życia.
Będziemy musieli znaleźć jakiś wspólny grunt, coś na czym będziemy budować wspólnotę. Może to chęć lepszej przyszłości dla naszych dzieci, nie wiem… Ten proces budowania z pewnością będzie trudny. Ale, drodzy protestujący, zanim ten proces się rozpocznie, musicie zrozumieć kilka rzeczy.
Po pierwsze, nie możecie włamywać się do kościołów i odgrywać tam swoich ideologicznych happeningów. Tak samo jak nie możecie brudzić ścian wulgarnymi i ideologicznymi hasłami. Zrozumcie: to dla nas przestrzeń sacrum, nasza świętość, która musi być uszanowana. To, co zrobiliście w niedzielę, przy wsparciu swoich mediów i dziennikarzy, to przemoc psychologiczna i emocjonalna, która doprowadziła do tego, co się teraz dzieje. Musicie zrozumieć, że nie ma uzasadnienia dla przemocy, którą atakujecie wy oraz wspierające was media. Nie możecie tego usprawiedliwić swoją „frustracją”.
Po drugie, musicie zrozumieć, że żyjecie w tym samym państwie razem z ludźmi, którzy nie chcą zabijać nienarodzonych dzieci i ta grupa wciąż stanowi tu większość. Nie, za tą walką o nienarodzone nie kryje się żadna próba kontrolowania waszego życia i chęć manipulowania nim. Za tą walką stoi szczera wiara, że społeczeństwo, w którym żyjemy, nie może być sprawiedliwe i szczęśliwe, jeśli nie chroni najmniejszych z nas. Przekonania tego nie przyniósł do Polski Jarosław Kaczyński czy biskup Marek Jędraszewski. Przekonanie, że życie powinno być chronione, jest owocem polskiej kultury narodowej i jako takie wpisane zostało do Konstytucji tego państwa. Jeśli się temu sprzeciwiacie, to sprzeciwiacie się polskiej tożsamości.
A mówiąc o tożsamości, i to mogłoby być trzecim i ostatnim punktem w moim liście do was, czy to się wam podoba czy nie, jest ona zdeterminowana między innymi i przez katolicyzm. Czy to oznacza, że nasza wspólnota, którą chcemy stworzyć, wyklucza tych, którzy nie wierzą i nie są katolikami? Wcale nie. Ale byłoby dobrze, gdybyśmy mogli nazwać was zgodnie z tym co czytamy w Biblii „ludźmi dobrej woli”. To znaczy takimi, którzy rozumieją, że chrześcijaństwo, nawet jeśli nie wierzy się w Boga, było i nadal jest siłą dobra w polskiej historii. Jeśli tego nie rozumiecie, będzie nam bardzo trudno cokolwiek uzgodnić. Wtedy jedyne, co nam zostało, to triumf nienawiści, jaki widzieliśmy w tych dniach na ulicach Polski. Może jestem naiwny, ale nadal wierzę, że większość z was tego nie chce.
Możemy mieć różne wizje przyszłości Polski, możemy różnić się politycznie i ideologicznie, ale jeśli nie osiągniemy takiego porozumienia w tych sprawach, o których wspomniałem, drodzy protestujący - nie będzie dobrze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/524285-kochani-demonstrantci-umowmy-sie