Święta bez spotkań rodzinnych? Święta bez suto zastawionego stołu? Święta bez Śmigusa -dyngusa? To nie święta, panie!
Naprawdę? A może należy ten trudny czas, przed którym stoi praktycznie cały świat wykorzystać na refleksję. Nie tylko refleksję o tym, że męczy nas odseparowanie od cywilizacyjnych dóbr. Nie tylko refleksję o tym, że mamy ograniczone prawa obywatelskie. Może czas na refleksję na temat sposobu, w jaki do tej pory przeżywaliśmy nie tylko zmartwychwstanie Jezusa, ale też jego narodziny?
Spokojnie. Nie stoję teraz wirtualnie w jakimś Hyde Parku z facjatowym grymasem krzyczącego o piekielnym ogniu kaznodziei. Daleko mi to tego. Niemniej jednak nie potrafię odbierać tej zarazy bez kontekstu duchowego. Głównie przez czas, w jakim się pojawiła. Pisałem o tym, że pusty Plac Św. Piotra jest wyjątkowo mocnym symbolem..
Zderzamy się z kryzysem, który prawdopodobnie przewartościuje wszystko. Nie jestem optymistą i wcale nie przesądzam, że będzie to zwrócenie się w stronę wartości chrześcijańskich. Kryzys finansowy bez wątpienia wyniesie blisko władzy, albo do władzy marksistów. Prawdopodobnie niektóre kraje zamienią się w druga Wenezuelę. Zobaczymy wtedy jak byt wpłynie na świadomość. Wróćmy jednak do obecnego okresu.
Jeżeli rząd wprowadzi zakaz przemieszczania się między miastami w okresie przedświątecznym, wielu z nas stanie przed wizją spędzania Wielkanocy w gronie jak najwęższym. Nie będziemy mogli tego okresu spędzić w świątyniach. Będzie to możliwe w bardzo małym zakresie. W takich warunkach najlepiej widać będzie, jak ważna jest dla nas istota tych świąt.
Świąt najważniejszych dla katolika. Świąt najważniejszych dla całego chrześcijaństwa. Świąt świadczących o istocie naszej wiary. Jeżeli Jezus nie zmartwychwstał, to przecież nie ma chrześcijaństwo żadnego sensu. Jest oszustwem. Jest snem głupca. Staniemy w tym okresie przed tą prawdą bez wszystkiego, co nam ja zakłócało.
Bez uginającego się od jedzenia stołu. Bez przysłowiowej wódeczki ze szwagrem. Bez tych wszystkich czekoladowych króliczków i lania wody. Bez pogańskich naleciałości. Bez „święconki”, która gromadziła w kościołach nawet tych, którzy niespecjalnie chętnie obchodzili Triduum Paschalne. Co zostaje katolikom?
Refleksja. Duchowe przeżywanie okresu w odosobnieniu. Nie mam złudzeń, że dla wielu będzie to okres jeszcze intensywniejszego przeglądania oferty streamingu. Jednak dla katolików poważnie traktujących swoją wiarę będzie to wyzwanie, jakiego jeszcze nie doświadczyli.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/494353-swieta-bez-zajaczka-i-stolow-uginajacych-sie-od-jedzenia