„Dramat w angielskich szpitalach: tysiące operacji opóźnionych”. W tekście o takim tytule Interia.pl (3 stycznia 2018 r.) informuje o „bezprecedensowej” liczbie pacjentów, którzy „absorbują wszystkie zasoby służby zdrowia” od świąt Bożego Narodzenia.
Do placówek medycznych zgłasza się wyjątkowo duża liczba osób z objawami silnych przeziębień, a nawet grypy; „część szpitali poprosiła także pacjentów o powstrzymanie się od wizyty na izbie przyjęć poza sytuacjami zagrożenia życia”.
To nie epidemia
Jednak to nie efekt epidemii. Brytyjski minister zdrowia podkreślił, że choć wzrost liczby osób, którymi musi się zająć służba zdrowia, jest ogromny, to jednak zwykle ten pierwszy tydzień roku jest najtrudniejszy. Dodał: „w związku z problemem starzenia się brytyjskiego społeczeństwa z czasem konieczne będzie znaczne zwiększenie nakładów na służbę zdrowia”. Trzy dni później portal Polishexpress.co.pl podał, że w wyniku tego kryzysu 81-letnia samotna emerytka zmarła, bo nie doczekała się karetki na czas. Medycy musieli włamać się do domu, bo nikt im nie otwierał.
Więcej pieniędzy rozwiąże problem?
Jak zwykle w takich sytuacjach podjęto temat nakładów na służbę zdrowia. Z badań wynika, że ponad dwie trzecie obywateli Wielkiej Brytanii jest gotowych na większe składki do National Health Service. Ale nakłady na służbę zdrowia i tak są tam wysokie. W 2015 r. przeznaczono na ten cel aż 9,9 proc. PKB (w Polsce 6 proc. PKB mamy osiągnąć dopiero za kilka lat).
Są też głosy, że zapaść służby zdrowia nie jest efektem niedofinansowania, ale takiego rozrostu brytyjskiego odpowiednika NFZ, że skuteczne zarządzanie nim jest niemal niemożliwe i potrzebne jest znaczne ograniczenie zakresu oferowanych usług.
Dla europejskich technokratów: koszty ukryte
Spójrzmy na problem trochę inaczej. Ile z osób „absorbujących” w ostatnich tygodniach „wszystkie zasoby służby zdrowia” żyje w rodzinie lub chociaż ma z nią bliski kontakt? Ile to osoby samotne?
Systematycznie rosnąca liczba ludzi starszych w krajach Unii Europejskiej to jedno, ale stale warto pytać, jak na zdrowotność społeczeństwa wpływa kondycja współczesnej rodziny. Czy nawet bogate państwa stać na dalszy demontaż rodziny tradycyjnej, przez wieki będącej jedną z najsilniejszych społecznych mikrostruktur? Ideologia gender, związki osób tej samej płci, umożliwianie takim związkom adopcji dzieci, lansowanie stylu życia typu „singel”, hiperindywidualizm (tożsamość wybierz, jaką chcesz) – tak chętnie głoszone przez unijne elity nie są dla kondycji systemów społecznych procesami niewinnymi.
Wycenić mądrość babci
Więź rodzinna w wielu krytycznych sytuacjach ujawnia się jako zasób unikatowy. Zwłaszcza w czasie nieszczęść i chorób. Przecież nie zawsze problemem jest brak środków, czasami to poczucie samotności, rozmaite lęki.
Gdy następuje pogorszenie dostępu do usług publicznych, oparciem mogą być bliscy, a zwłaszcza w formule rodziny wielopokoleniowej. Ale gdy się nie zna babcinych sposobów leczenia pierwszych objawów przeziębienia, to przy każdej obawie o swe zdrowie szuka się kontaktu z lekarzem.
By ustalić, co sprawia, że ludzie czują się szczęśliwi, badacze z Uniwersytetu Harvarda przez 75 lat badali losy ponad 700 mężczyzn. Od roku 1938 śledzili losy dwóch grup. Pierwszą stanowili mężczyźni studiujący na drugim roku na Uniwersytecie Harvarda. Wszyscy ukończyli go w trakcie II wojny światowej i większość z nich poszła służyć w wojsku. Drugą grupą byli chłopcy z najbiedniejszych dzielnic Bostonu, specjalnie wybrani z rodzin, którym się nie wiodło.
Odpowiedź na pytanie o źródła szczęścia? Dobre relacje z ludźmi. Wyniki pokazały, że ci, którzy mają rodziny, ale też przyjaciół albo należą do wspólnot, są szczęśliwsi. Są też zdrowsi i żyją dłużej od ludzi samotnych.
Przed laty jednym z dorocznych haseł przewodnich Światowej Organizacji Zdrowia było „Zdrowie zaczyna się w domu”. Do postępowych elit argument tradycji nie trafi. Ale może trafi argument ekonomicznej kalkulacji. Hiperindywidualizm nie tylko jest niezdrowy. Także kosztuje. Wszystkich podatników.
Katarzyna i Andrzej Zybertowiczowie
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/377582-zasob-unikatowy-wiecej-pieniedzy-rozwiaze-problem