Moraliści i malarze fresków mają kłopot z Obojętnością: nie sposób zaliczyć jej ani do cnót, ani do wad, nie uświadczysz jej na alegorycznych freskach. Owszem, postawa stoicka jest w cenie, podobnie jak zdolność do zachowania zimnej krwi, ale już odwrócenie się plecami do cierpienia innych wydaje się nam naganne. To co w końcu, lepiej być letnim, zimnym czy gorącym?
Zastanawiałem się nad tym, wziąwszy w tym tygodniu na warsztat dwie książki: gęstą od przypisów pracę prof. Sheili Fitzpatrick o najbliższym kręgu współpracowników Stalina oraz świetny esej poety Piotra Matywieckiego o „Starym Gmachu”, czyli Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego takiej, jak zapamiętało ją osiem pokoleń studentów, od roku 1817 do początku XX wieku, kiedy to zaprojektowany przez Stefana Szyllera budynek opustoszał.
Fitzpatrick opisuje gry i podchody w „Zespole Stalina” niczym partię go lub symultanę szachową: wpisy w księdze wejść i wyjść do kancelarii Generalissimusa (do której dotarła jako pierwsza z zachodnich badaczy) błyskotliwie zestawia z relacjami, wywiadami i wspomnieniami, rekonstruując niemal dzień po dniu zmienność faworów i nagan, jakimi Stalin obdarzał Berię, Kirowa, Kalinina. Matywiecki przywołuje skupienie beanów, profesorów i ekscentryków, wspólnie pochylonych nad kartkami, niemal namacalne trwanie czasu wśród dwóch milionów woluminów.
Australijska badaczka uważnie śledzi astmę Żdanowa, troskę Mołotowa o wnuczkę; niezliczonym ofiarom poświęca zdanie, czasem dwa, traktując ich znikanie jako konieczność, a może po prostu okoliczność czasu, bez reszty skupiona na „dynamice procesów politycznych”. Piotr Matywiecki wspomina resztki słynnego „rusztu”, czyli siedmiopiętrowego stalowego regału na książki arcydzieła XIX-wiecznej inżynierii, wyrwane z trzewi Starego Gmachu, pochlapane jagodową farbą i postawione, jakby na pośmiewisko, przed nowym budynkiem na Powiślu. Czytając te dwie, tak bardzo różne książki, nieraz wspominałem na Apolla z wiersza Herberta (o samym Herbercie pisać będę więcej za tydzień), który, ukończywszy pojedynek z Marsjaszem, „spokojnie czyści swój instrument”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/339795-czytanie-jako-sport-ekstremalny-startuje-moja-stala-rubryka-w-tygodniku-wsieci