Rozumiem obawy ludzi, bo od kilkudziesięciu lat jestem kuratorem sądowym. Wiem, jak trudno jest żyć na przykład w sąsiedztwie ludzi prowadzących melinę, zaniedbujących dzieci, goszczących ludzi z marginesu społecznego. Jest im trudno zdobyć się na oficjalne poinformowanie o zaniedbaniach sąsiadów wobec dzieci, zwłaszcza gdy są to osoby w starszym wieku i schorowane. Niech każdy z krytykujących takie zachowanie postawi siebie w takiej sytuacji, zanim będzie potępiał innych.
Nieprawdą jest, co sugeruje list Instytutu Ordo Iuris, że „anonimowi donosiciele” są głównym źródłem cierpień rodzin. Często są to ludzie wrażliwi, nieprzechodzący obojętnie wobec krzywdzenia dzieci i ich zaniedbywania. Oczywiście, czasem zdarzają się fałszywe informacje. Każda z nich jest jednak dokładnie sprawdzana przez pracowników pomocy społecznej czy sądu. Fakt, że czasami może się zdarzyć, że ich analizy czy decyzje są niesłuszne, nie oznacza, że trzeba rolę anonimowych informatorów czynić głównymi agresorami wobec rodziny.
Tysiące osób pracuje w polskim systemie pomocy społecznej, czy kurateli rodzinnej działając w dobrej wierze i z dużym zaangażowaniem. Warto ich szkolić, aby potrafiły trafnie ocenić czy informacje zawarte w anonimowej informacji są prawdziwe, a dziecko poważnie zagrożone. Trzeba je także uwrażliwiać, aby rodzin o których otrzymali negatywną informację w żaden sposób nie doświadczyła stygmatyzacja.
Bardzo cenię prawników z Instytutu Ordo Iuris za ich bezinteresowną pomoc procesową tym rodzinom, w których sprawy ingeruje sąd. Dobrze, że są ludzie, którzy pomagają pro publico bono. Sam też doradzam rodzinom wobec, których doszło do ingerencji sądu. Dostrzegam natomiast zagrożenie propozycją „Stop bezkarności anonimowych donosicieli”, która może oznaczać np.: niepoinformowanie policji o pozostawieniu niemal gołego dziecka na mrozie (o czym niedawno informowały media) czy bierność wobec rozpijania nieletnich, brutalnej przemocy i wielu innych przejawów krzywdzenia dzieci.
Jestem zdecydowanie przeciwny nadmiernej ingerencji państwa w sprawy rodzin (pisałem o tym w dziesiątkach tekstów), ale także nie akceptuję obojętności na ewidentną krzywdę dzieci. Propozycja „Stop bezkarności anonimowych donosicieli”, która ma położyć kres anonimowości i bezkarności donosicieli, przypomina zbicie termometru, aby nie stwierdzić wysokiej temperatury.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rozumiem obawy ludzi, bo od kilkudziesięciu lat jestem kuratorem sądowym. Wiem, jak trudno jest żyć na przykład w sąsiedztwie ludzi prowadzących melinę, zaniedbujących dzieci, goszczących ludzi z marginesu społecznego. Jest im trudno zdobyć się na oficjalne poinformowanie o zaniedbaniach sąsiadów wobec dzieci, zwłaszcza gdy są to osoby w starszym wieku i schorowane. Niech każdy z krytykujących takie zachowanie postawi siebie w takiej sytuacji, zanim będzie potępiał innych.
Nieprawdą jest, co sugeruje list Instytutu Ordo Iuris, że „anonimowi donosiciele” są głównym źródłem cierpień rodzin. Często są to ludzie wrażliwi, nieprzechodzący obojętnie wobec krzywdzenia dzieci i ich zaniedbywania. Oczywiście, czasem zdarzają się fałszywe informacje. Każda z nich jest jednak dokładnie sprawdzana przez pracowników pomocy społecznej czy sądu. Fakt, że czasami może się zdarzyć, że ich analizy czy decyzje są niesłuszne, nie oznacza, że trzeba rolę anonimowych informatorów czynić głównymi agresorami wobec rodziny.
Tysiące osób pracuje w polskim systemie pomocy społecznej, czy kurateli rodzinnej działając w dobrej wierze i z dużym zaangażowaniem. Warto ich szkolić, aby potrafiły trafnie ocenić czy informacje zawarte w anonimowej informacji są prawdziwe, a dziecko poważnie zagrożone. Trzeba je także uwrażliwiać, aby rodzin o których otrzymali negatywną informację w żaden sposób nie doświadczyła stygmatyzacja.
Bardzo cenię prawników z Instytutu Ordo Iuris za ich bezinteresowną pomoc procesową tym rodzinom, w których sprawy ingeruje sąd. Dobrze, że są ludzie, którzy pomagają pro publico bono. Sam też doradzam rodzinom wobec, których doszło do ingerencji sądu. Dostrzegam natomiast zagrożenie propozycją „Stop bezkarności anonimowych donosicieli”, która może oznaczać np.: niepoinformowanie policji o pozostawieniu niemal gołego dziecka na mrozie (o czym niedawno informowały media) czy bierność wobec rozpijania nieletnich, brutalnej przemocy i wielu innych przejawów krzywdzenia dzieci.
Jestem zdecydowanie przeciwny nadmiernej ingerencji państwa w sprawy rodzin (pisałem o tym w dziesiątkach tekstów), ale także nie akceptuję obojętności na ewidentną krzywdę dzieci. Propozycja „Stop bezkarności anonimowych donosicieli”, która ma położyć kres anonimowości i bezkarności donosicieli, przypomina zbicie termometru, aby nie stwierdzić wysokiej temperatury.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/324083-jeszcze-raz-o-zamiarze-walki-z-anonimowym-informowaniem-o-krzywdzie-dziecka?strona=2