*Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
*zostaną po nich buty i telefon głuchy
*tylko co nieważne jak krowa się wlecze
*najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
*potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
*jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
*kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.
Słowa wiersza księdza Jana Twardowskiego w sposób brutalnie szczery ukazują najważniejszy z naszych grzechów zaniedbania – grzech zaniedbania miłości. Dotyczy on naszych osobistych relacji, dotyczy również życia społecznego.
1 listopada obchodziliśmy w Kościele Katolickim jako Dzień Wszystkich Świętych. Mimo najszczerszych usiłowań duszpasterzy, którzy rok w rok próbują przypominać o radosnym charakterze tego święta, tradycja odwiedzania grobów bliskich zmarłych niejako „wymusza” refleksyjny charakter tego dnia. I nie ma w tym nic niewłaściwego, tym bardziej, że nawiedzanie miejsc pochówku najbliższych jest często okazją do ciepłych spotkań w rodzinnym gronie. Tak się jakoś składa, że nieraz pamięć po zmarłych bardziej integruje żywych niż sprawy doczesne. Te bowiem mają zwyczaj dzielić: majątek, obyczaje, światopogląd, polityka…
Pamięć o zmarłych przedłużamy zwykle na dzień kolejny. 2 listopada to osobiste i narodowe „zaduszki”. Wspominamy tych, którzy odeszli niedawno, doceniamy ich zasługi, rozpamiętujemy co wnieśli do naszego życia. Każdego 2 listopada chyba najmocniej docierają do nas słowa: „śpieszmy się kochać ludzi”. Uświadamiamy sobie wówczas, jak wiele tracimy poprzez naszą nieuwagę. Codzienne zagonienie i skoncentrowanie na celach rodzi przyzwyczajenie do tego, że inni po prostu są, że stanowią świetne tło i narzędzie osiągania naszych osobistych sukcesów i zawodowych dokonań. Uświadamiamy sobie o ile więcej moglibyśmy zrobić dla naszych wzajemnych relacji. Uprzytomniamy to sobie dopiero, gdy jest już za późno.
Zaduszki w życiu polityka są dobrą okazją do zastanowienia się czy w swojej pracy „śpieszy się kochać ludzi”, czy pozytywne skutki jego działań odczuwają oni jeszcze za swojego życia. Być może niektórym wyda się dziwne czy wręcz szokujące myślenie o miłości w kontekście politycznym. Świat polityczny kojarzony raczej bywa z bezwzględnością i nierzadko pogardą dla zasad. Jeśli tak bywa to trzeba to przekonanie zmieniać poprzez realizację etyki społecznej osadzonej m.in.: na myślach św. Jana Pawła II i jego następców ukazujących politykę jako troską o dobro wspólne. Polega to na integrowaniu społeczeństwa wokół wspólnych celów, na pomocy w budowaniu kultury relacji, więzi, wzajemnej troski i solidarności - również z najsłabszymi, również z nieurodzonymi.
Jak wspomniałem wcześniej, pamięć o zmarłych jednoczy nas nieraz bardziej niż sprawy doczesne. Zastanawiam się czy działa to szerzej niż w kręgu rodzinnym. Czy nasz naród, jako „rodzina rodzin” ma wspólną pamięć, do której może się odwołać, gdy potrzebuje integracji? Co roku zbiorową pamięć naszego narodu wzbogacają kolejne nazwiska – ludzi kultury, nauki, sztuki, życia społecznego, którzy odchodzą, lecz pozostawiają po sobie ważny dorobek.
Przyjrzyjmy się liście znanych Polaków, którzy odeszli w przeciągu ostatnich 12 miesięcy. Są wśród nich duchowni – kardynał Franciszek Macharski, arcybiskup Tadeusz Gocłowski, ojciec Jan Góra, ks. Jan Kaczkowski; politycy: Artur Górski, Zyta Gilowska, Tomasz Tomczykiewicz i Jerzy Bahr; dziennikarze: Bogusław Kaczyński, Andrzej Urbański i Janina Paradowska; reżyserzy: Andrzej Żuławski, Andrzej Wajda i Waldemar Dziki; aktorzy: Marian Kociniak i Andrzej Kopiczyński, pisarka Maria Czubaszek i Monika Szwaja; trener: Andrzej Niemczyk. Czy tego chcemy czy nie – osoby te weszły w jakiś sposób do naszej narodowej pamięci. Myślę, że bez względu na szczegółowe odczucia, w imię budowania cywilizacji miłości warto poświecić im chwilę zadumy. Pokój ich duszom, a my żywi śpieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/313922-spieszmy-sie-kochac