Musimy mieć świadomość, że jest nas więcej, że jesteśmy po stronie prawdy, ale że zwyciężymy. Choć ta walka będzie nas na pewno sporo kosztować
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, bioetyk i wykładowca akademicki.
wPolityce.pl: Księże profesorze, jak dowiadują się reporterzy naszego portalu, w Poznaniu podczas Czarnego Protestu jednym z zadymiarzy był znany w lokalnych środowiskach działacz anarchistyczny. Ksiądz swojego czasu sam miał duże problemy z zakłócaniem swoich wykładów przez podobne organizacje. Co nam mówi to połączenie fanatyków ze strony anarchistów i środowisk proaborcyjnych?
ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, bioetyk i wykładowca akademicki: Wszystko to pokazuje, że lewackie strategie, bazując na takich wydarzeniach jak czarny protest, uderzają w newralgiczne punkty życia społecznego, korzystają z emocji i wywołują daleko idące reperkusje. Sam przeżyłem reperkusje z gender, które były wywołane na fali silnych wówczas sporów wokół ideologii LGBT.
Co charakterystyczne, i wtedy, i wczoraj, na czele zamieszek sporo było młodych ludzi. Z moich wczorajszych obserwacji - a przebywałem akurat w centrum Warszawy - mięso armatnie rzucone na lewackie barykady to były bardzo młode dziewczyny, często w wieku licealnym. Myślę, że przy tym uderzeniu następuje przewartościowanie wartości. I tak jak gender niszczyło wartość małżeństwa, tak aborcja niszczy wartość życia. Niszczone się pojęcia - wczoraj, gdy przechodziłem obok czarnego protestu, ktoś próbował wręczyć mi gazetkę z hasłem, że aborcja stoi w obronie życia. To degradacja pojęć, ale w takiej atmosferze łatwiej żerować na emocjach. Tworzone są przemówienia, w których przekonuje się młode dziewczyny, że w Polsce trwa piekło kobiet, że wystarczy być w ciąży, aby móc trafić do więzienia. Część społeczeństwa krańcowo głupieje i daje się ponieść tym emocjom.
A może to po prostu bardzo cyniczne i precyzyjne wykorzystanie protestu części kobiet i dziewczyn do wszczęcia zamieszek, także antyrządowych, także w perspektywie Święta 11 listopada?
Na pewno przy takim rozchwianiu myślenia i wspomnianej degradacji pojęć łatwiej można żerować na emocjach, które budowane są przez slogany i hasła. Mamy osławione prawo kobiet do aborcji, które jest jednym z najbardziej absurdalnych pojęć. Ma zresztą swoją specyficzną genezę - amerykańskie prawo do aborcji wywodzi się z prawa do prywatności. Konia z rzędem temu, kto udowodni, czym jest prawo do prywatności, zwłaszcza w dobie, gdy nasze smartfony nas z tej prywatności obdzierają.
Sami prawnicy liberalno-lewicowej strony, powtarzający te wytarte slogany, byliby w potężnym kłopocie, gdyby mieli dowodzić słuszność tego prawa.
Jak powinna reagować konserwatywna, prawa strona? Z jednej strony na pewno nie powinniśmy podgrzewać emocji, z drugiej zaś trudno dziwić się gorącym reakcjom.
To kluczowe pytanie, ale przyznam, że nie znajduję na niej pełnej odpowiedzi. Na pewno pozostaje sfera wyjaśniania i edukowania - to rzecz podstawowa. Ale już od czasów Sokratesa wiemy, że nie wystarczy wiedzieć, by czynić dobro. Pozostaje też kwestia perswazji, oddziaływania na emocjach. Trzeba jak najwięcej takich kwestii jak świadectwa, jak wystąpień i postaw Kai Godek w Sejmie, jak pięknego wyznania pani poseł z PiS, która stwierdziła, że wychowanie dziecka z zespołem Downa to miłość, a nie cierpienie.
Powinniśmy - i jako media, i jako Kościół - prezentować te dobre, mądre, pozytywne przykłady - w społeczeństwie istnieje na pewno ogromna ignorancja, a na jej tle szaleją emocje i trzeba wkroczyć z pozytywnymi reakcjami, opartymi o realne doświadczenia.
A przy tym chyba mieć przekonanie, że mimo wszystko cywilizacja życia okaże się koniec końców silniejsza. Bo jest silniejsza.
Musimy sobie uświadomić, że to nie jest walka z koncepcją polityczną czy ideologiczną, ale walka o życie, o nasze być albo nie być - także w perspektywie demograficznej. Podzielam optymizm: i jako chrześcijanin, i jako człowiek żyjący nadzieją - zło jest krzykliwe, ale nikczemnie małe, które nie może wygrać. Nawet dziś przeczytałem, że policja doliczyła się w całym kraju 98 tys. osób na czarnym proteście przy oczekiwaniach organizatorów sięgających liczby 6 mln - to jednak jest skala proporcji. Musimy mieć świadomość, że jest nas więcej, że jesteśmy po stronie prawdy, ale że zwyciężymy. Choć ta walka będzie nas na pewno sporo kosztować.
not. fim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/310740-trzy-pytania-do-ks-prof-bortkiewicza-zlo-jest-krzykliwe-i-zeruje-na-zlych-emocjach-ale-zwyciestwo-nalezy-do-cywilizacji-zycia?wersja=mobilna