Prawo boskie i ludzkie. „Kościół ma prawo i obowiązek nauczać swoich wiernych, że procedura in vitro jest niedopuszczalna”

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Spór o in vitro ukazał istniejące w społeczeństwie pomieszanie języków i pojęć. Przepraszanie byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego przez kilku duchownych – jego starych znajomych – za słowa „ludzi Kościoła” padające w reakcji na jego rozmijanie się z kościelnym nauczaniem, niczego nie załatwia. Przenosi pomieszanie języków do środka Kościoła.

Wiadomo już, że nowy prezydent, ani nowy parlament też nie wprowadzi całkowitego zakazu in vitro. Możliwa jest jednak korekta obecnej ustawy. Potrzeba więc zaangażowania wszystkich ludzi dobrej woli, aby odnaleźć płaszczyznę wzajemnego zrozumienia i ocalić tyle, ile jeszcze ocalić się da.

Nawet wielu konsekwentnych katolików nie chce, żeby obowiązujące ich normy moralne miały bezpośrednie przełożenie na literę prawa państwowego. Kto chciałby, żeby za cudzołóstwo groziło u nas kamienowanie, a za nieobecność na niedzielnej Mszy – grzywna? Głos Kościoła, szczególnie w sprawach bioetycznych i społecznych, trzeba jednak odczytywać na dwóch płaszczyznach: religijnej i obywatelskiej.

Na płaszczyźnie religijnej Kościół ma prawo i obowiązek nauczać swoich wiernych, że np. procedura in vitro jest całkowicie niedopuszczalna, ponieważ każda zabawa w Stwórcę jest wchodzeniem w prawa zastrzeżone Bogu. Stąd nawet gdyby w procedurze tej nie dochodziło do niszczenia ludzkich zarodków i do wielu innych patologii, to i tak będzie ona na gruncie naszej wiary grzeszna. Ale to nie powód, aby była prawnie zakazana.

Co innego, gdy chodzi o prawa człowieka, o których Kościół jako uczestnik życia społecznego ma prawo i obowiązek wyrażać swoje zdanie. Szczególnie zaś, gdy chodzi o obronę praw tych istot ludzkich, które z rozmaitych względów nie mają prawa głosu albo mają je mocno ograniczone. Dlatego w debacie publicznej Kościół musi podnosić kwestie, jak poniżej wymienione, od których politycy i komentatorzy próbują uciekać.

Czy słuszne jest bowiem odmawianie niektórym istotom ludzkim prawa do życia? Bo przecież tylko nieliczne spośród sześciu zarodków powstałych podczas każdej procedury in vitro będą miały szansę na wszczepienie w kobiece łono i na narodziny. Pozostałe będą zamrażane w ciekłym azocie na 20 lat, a potem „utylizowane”. O tym, które się narodzą, a które trafią do azotu, zdecyduje laborant. Czy mamy prawo do takiej selekcji? Czy wreszcie mrożenie i utylizacja ludzkich zarodków odpowiada ich ludzkiej godności?

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.