UJAWNIAMY. W środę po Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego spacerował Komorowski. Dziś Andrzejowi Dudzie ODMÓWIONO zgody na wynajęcie sali!

PAP
PAP

Podczas słynnego środowego spaceru po Warszawie - tuż po bolesnej porażce w I turze - Bronisław Komorowski zawitał m. in. na Uniwersytet Warszawski. Odwiedził Bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego.

Oto zdjęcie przedstawiające tę sytuację:

PAP/Paweł Supernak
PAP/Paweł Supernak

Jak relacjonowała Polska Agencja Prasowa:

Prezydent, podobnie jak we wtorek, udał się na spacer po Warszawie. Tym razem jechał m.in. druga linią metra do usytuowanej nad Wisłą stacji Centrum Nauki Kopernik, następnie udał się do Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (BUW i przeszedł do Pałacu Prezydenckiego. Komorowski rozmawiał z warszawiakami, rozdawał ulotki i gadżety wyborcze, pozował do pamiątkowych zdjęć. Towarzyszyli mu m.in. szef sztabu Robert Tyszkiewicz (PO) oraz wiceszef MSZ ds. europejskich Rafał Trzaskowski.

W gmachu BUW młoda dziewczyna zapytała prezydenta o problem uchodźców z rejonu Morza Śródziemnego, m.in. o to, czy Polska mogłaby ich przyjąć. „Na pewno musimy okazać jakąś solidarność, nie tylko tym imigrantom, ale też innym krajom europejskim, ale Polska się nie zgadza na algorytmy, które by wyznaczały ilość. Możemy tyle, ile możemy” - odpowiedział Komorowski.

Dokładnie w czasie, gdy Komorowski spacerował po terenie biblioteki, sztab PiS wysłał do władz BUW-u pismo z prośbą o wynajęcie sali na spotkanie kandydata PiS ze środowiskiem młodzieżowym.

Fot. wPolityce.pl/Gił
Fot. wPolityce.pl/Gił

Dziś - jak się dowiadujemy - nadeszła odpowiedź. NEGATYWNA!

Szanowny Panie,

z powodów organizacyjnych niestety nie możemy rozpatrzyć pozytywnie Pana wniosku o wynajęcie holu głównego BUW na spotkanie Pana Andrzeja Dudy, kandydata na urząd Prezydenta RP ze środowiskiem młodzieżowym.

Z wyrazami szacunku, Jolanta Talbierska

Dr hab. Jolanta Talbierska jest dyrektorem Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie - BUW-u.

Jak widać, nie podjęła nawet rozmowy. Żadnej propozycji innego terminu, czy też innej sali. Żołnierskie, służbowe „NIE!”.

Czy tak - zdaniem władz Uniwersytetu Warszawskiego - ma wyglądać kampania w demokratycznym państwie? Jedni - rządzący - mogą wszystko, inni - ci z opozycji - nic?

Czy takiej wersji „demokracji” uczy studentów stołeczna, państwowa uczelnia?

Czy opozycja - zdaniem władz UW - ma być pozbawiona dostępu do zasobów publicznych, sal, budynków, a może i ulic? Czy ma być tak, jak na Białorusi?

Wstyd. I strach. Głupi strach.

Sprawę będziemy wyjaśniali.

Prej

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.