Odkąd pamiętam mówiło się, że główny problem służby zdrowia to za mało pieniędzy, teraz mówi się, że to również za mała ilość lekarzy i coraz bardziej chory system. Lata mijają a problemy nie znikają, a jest nawet coraz gorzej.
Przykład 1.
6-tygodniowy Wiktorek zmarł w szpitalu. Dyrektor szpitala oskarża poprzednią placówkę leczącą dziecko o zaniedbania. Tragedia przez szpitalne zaniedbania?
Kiedy Wiktor do nas trafił, nie dało się już go uratować
— mówił dyrektor ds. medycznych w łódzkim szpitalu w którym zmarł niemowlak.
Przykład 2.
Mieszkaniec Poznania przez trzy dni wędrował od szpitala do szpitala zanim uzyskał pomoc. Chodziło o złamany palec, niby nic wielkiego, ale ból ogromny. Odsyłany od szpitala do szpitala, od lekarz do lekarza, siedzący godzinami w poczekalniach pacjent pomoc w końcu uzyskał, ale konieczne już było nastawianie palca. Dodatkowy ból był w zestawie. „Pielgrzymka” po szpitalach ze złamanym palcem
Przykład 3.
6- letni chłopiec miał zapalenie uszu i przerost migdałka gardłowego, lekarz po 2 minutach badania nie zauważył niczego niepokojącego. Gdyby nie determinacja matki dziecko nie otrzymałoby odpowiedniej pomocy.
Dziecko wymagało operacji, lekarz badał je tylko przez dwie minuty!
To wszystko wydarzyło się w czasie ostatniego tygodnia. Dlaczego o tym piszę? Bo rozmawiałam prywatnie z rozżalonym lekarzem. Ma on dość nagonki na lekarzy, oskarżania ich o zaniedbania, niedouczenie, a nawet znieczulicę. Twierdził też, że wyciąganie przed media przykładów lekarskich zaniedbań, to temat zastępczy i sztucznie nakręcany. W wielu przypadkach, opisywanych w czasie ostaniach miesięcy szpitalnych tragedii stawał po stronie lekarzy, twierdząc, że podejmowali oni słuszne decyzje, i że przecież nie wszystkich da się uratować, bo są to często bardzo skomplikowane przypadki.
I pewnie w jakiejś części ma rację, sama spotkałam wielu wspaniałych i kompetentnych lekarzy. I w gabinecie i w szpitalu czułam zainteresowanie moim zdrowiem i chęć pomocy. Chcę wierzyć, że to nie tylko kwestia tego, że miałam szczęście. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że w wielu przypadkach, gdy szpital ma się bilansować, nie robić długów, wywiązywać się z podpisanych kontraktów … pacjent jest jedną z wielu pozycji na liście tego co szpital musi. I jakby to okrutnie nie zabrzmiało czasem leczyć się nie opłaca… albo na leczenie trzeba czekać nawet kilka lub kilkanaście lat.
A jeszcze na wiosnę Bartosz Arłukowicz w czasie konferencji „Pakt dla zdrowia” o reformie służby zdrowia mówił tak:
Z pełną determinacja będę dążył do tego, żeby kolejki w Polsce się zmniejszyły. Zmiany (w służbie zdrowia przyp. red.) są naprawdę potrzebne i one będą bardzo bolesne. One będą bardzo bolesne
—podkreślał.
Wszystko się zgadza zmiany są bolesne… na razie przede wszystkim dla pacjentów. Prawda o służbie zdrowia jest za to coraz bardziej okrutna - już dawno przestała ona być w Polsce powszechnie dostępna i bezpłatna. I żadne kolejne piękne obietnice Bartosza Arłukowicza, a było ich niemało, tego nie zmienią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/221084-pacjent-kontra-sluzba-zdrowia-przegrany-juz-na-starcie