Władysław Teofil Bartoszewski mieszka na co dzień w dworku w miejscowości Chajęty. O swojej sytuacji mieszkaniowej opowiedział „Faktowi”.
Poseł PSL przekonuje, że miejsce jego zamieszkania jest za daleko od Warszawy, musi więc wynajmować też mieszkanie w Warszawie, na które dostaje pieniądze z budżetu Sejmu.
Mój dworek jest za daleko od Warszawy. (…) Bywam w mieszkaniu w Warszawie bardzo często. Kiedy obradujemy przez całą noc, to jest mi ciężko się przemieszczać. Tak samo, gdy posiedzenia zaczynają się od świtu, to jest mi ciężko dojechać do Warszawy. Mógłbym mieszkać w hotelu sejmowym, ale wygodniej jest mi mieć mieszkanie
– mówi poseł.
Nie widzę powodu, aby rezygnować z mieszkania w Warszawie, bo to nikomu nie pomoże, a ja nie blokuję do końca kadencji pokoju w hotelu sejmowym
– dodaje.
Za daleko do pracy
Władysław Bartoszewski mieszka też w Chajętach w powiecie wołomińskim. Jego zdaniem, miejscowość jest za daleko od Warszawy, by mógł normalnie funkcjonować jako poseł.
Chajęty, gdzie mieszkam, są zbyt daleko, żebym stamtąd dojeżdżał i wracał po nocy. W Dworku w Chajętach mieszkam, ale nie jestem jego właścicielem
– stwierdził w rozmowie z tabloidem.
mly/fakt.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/631799-z-dworku-za-daleko-do-pracy-problemy-bartoszewskiego