Nie tylko w polityce słowa mają dużą moc, mogą skutecznie mobilizować do działania, nieść nadzieję, dodawać otuchy. Jednak granica pomiędzy energią jaką niosą a pustym, pseudomagicznym zaklęciem jest cienka i łatwo ją przekroczyć. Kluczem wydaje się tu właśnie owa magiczność - same słowa nie wystarczą, potrzebne są jeszcze czyny, musi być też prawdziwa relacja między jednym a drugim. Fałsz publiczność szybko wychwytuje. Drugim ryzykiem jest efekt komizmu i braku wiarygodności jakie rodzą się, gdy wypowiadane zdania są w zbyt dużym kontraście do rzeczywistości.
To coraz bardziej przypadek Tuska.
Składam publiczne przyrzeczenie, że my te wybory wygramy. Wspólnie z całą opozycją albo nawet sami
— mówi przewodniczący PO w piśmie Michnika.
Niby zgrabnie ułożone ale przecież nieprawdziwe. Polityk nie ma mocy przyrzekania, że wygra wybory, tak jak sportowiec nie może złożyć takiej deklaracji przed zawodami. A już na pewno nie powinien dowodzić, że nie ma znaczenia w jakim układzie pójdzie do wyborów. To ma znaczenie.
Także płyta z piosenkami zapowiadanej zemsty, napawanie się tą wizją, dowodzi nie siły, a słabości. Tusk w kolejnych wywiadach miota się między zapowiedzią jakiegoś wysyłania bojówek, by wywlekli sędziów, którzy mu się nie podobają, zapowiedziami „niezależnych” wyroków (czyli zgodnych z jego wolą) oraz planami zemsty na premierze Jarosławie Kaczyńskim.
Kaczyński za to, co robi i zrobił, zapłaci naprawdę bardzo dużą cenę – i ja tego osobiście przypilnuję
— stwierdza. Cóż, w 2010 roku Palikot z partii Tuska chciał wypatroszyć Jarosława Kaczyńskiego. Potem były członek Platformy Ryszard Cyba, nakręcony antypisowską propagandą, szukał z nożem prezesa na Krakowskim Przedmieściu. Ostatecznie zabił działacza PiS w Łodzi. Dziś Tusk kontynuuje linię Palikota i próbuje straszyć lidera PiS. Uderza jednak czysto polityczna ogólność tych sformułowań. Polityk demokratyczny powinien trzymać się jednak litery prawa i rozsądku, jeśli kreuje się na mściciela, to wchodzi raczej w buty wschodnich satrapów.
Ta totalność i toksyczna nienawiść nie tylko zatruwają dusze ale odbierają też zdolność racjonalnego myślenia. Nic poza emocjami i wizją słodkiej zemsty nie jest już ważne.
A co do premiera Jarosława Kaczyńskiego, to postawiłbym inną tezę: Polacy postawią mu kiedyś niejeden pomnik. Właśnie za to, co zrobił - za obudzenie polskiej ambicji, skuteczności i rozwoju, za obronę (zawsze) polskiej racji stanu i podstawowych wartości społecznych, a (bardzo niedawno) wschodniej granicy Polski. Tej samej, którą próbował idiotycznie forsować niejaki Franek Sterczewski, poseł PO, bohater jednej z konwencji Tuska. A kilkadziesiąt godzin temu pijany nocny rowerzysta w żenujący sposób zasłaniający się immunitetem przed policją.
Na ten wyczyn Tusk, sam pirat drogowy, zareagował kpinkami.
Sterczewskiego nie może rozliczyć, a Kaczyńskiego chce sądzić? Tak chce wygrać wybory?
Wolne żarty.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/604691-sterczewskiego-nie-rozliczy-a-kaczynskiego-chce-sadzic