„Zapowiedzi Nitrasa o opiłowywaniu katolików to nie jednorazowa wpadka – to ich program” - napisał na Twitterze wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński odnosząc się do opublikowanego w „Rzeczpospolitej” artykułu „Ogon rządzi psem” autorstwa prof. Jacka Dąbały.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Haniebny wpis Lisa! Ukraińcy uciekający przed wojną jako „dar losu”? Internauci zniesmaczeni: Żerowanie na cierpieniu ludzi

Uwagę wiceszefa MSZ przykuł konkretnie jeden fragment wypowiedzi prof. Jacka Dąbały odnośnie do religii.

Rodzi się zatem pytanie: co zrobić, żeby te kościoły, te wiary, mogły się spokojnie rozwijać, jeśli – co oczywiste – znajdują chętnych, a nie walczyły ze sobą na śmierć i życie, nie zatruwały życia wszystkim obywatelom, co w historii miało i nadal ma miejsce? Nawet najprostsza logika podpowiada, że wystarczy dać wierzącym poczucie bezpieczeństwa, ale też mocno określić granice ich funkcjonowania w państwie, aby zapanował podstawowy spokój społeczny

— czytamy w „Rzeczpospolitej”.

„Rzepa” otwartym tekstem informuje na czym polega liberalizm: wierzącym trzeba „mocno określić granice funkcjonowania w państwie” – inaczej nie zapanuje „podstawowy spokój społeczny”

— skomentował na Twitterze Paweł Jabłoński.

Zapowiedzi Nitrasa o opiłowywaniu katolików to nie jednorazowa wpadka – to ich program

— konkludował, publikując screen fragmentu artykułu.

Wiceminister „typem”?

O rany, wiceministrem w MSZ jest człowiek, który nie rozumie czym się różni opinia publicysty od tekstu informacyjnego. Skąd oni takich typów biorą?

— odpowiedział niekoniecznie grzecznie zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński.

Oczywiście że to opinia; ma jednak dużą wartość informacyjną: 1. Informuje czym jest liberalizm i jaki jest program polityczny liberałów (choćby ich części) 2.Informuje czym stała się „Rz” m. in. pod Pana kierownictwem. Dość nerwowo Pan reaguje – to Pan dopuścił to do publikacji?

— wyjaśnił wiceszef MSZ.

Chciałoby się rzec: „O tempora, o mores!” - wysoki stanowiskiem przedstawiciel mediów nazywający publicznie urzędującego wiceministra „typem” daje jak najgorsze świadectwo obniżania poziomu dyskursu publicznego. W pewnych sferach pewne zasady powinny jednak zostać zachowane.

aw/Twitter