„Sprzątaczka nie zasługiwała na przeprosiny” – ogłosiła Eliza Michalik w tekście na łamach portalu NaTemat.pl. Okazuje się, że zdaniem publicystki niektóre kobiety mogą być wku…, a inne nie.
Eliza Michalik poświęciła słów kilka sytuacji, która miała miejsce kilka dni temu przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Marta Lempart oblała drzwi i schody budynku czerwoną farbą. Interwencje podjęła pani, która zajmuje się sprzątaniem tego miejsca. Poleciła Lempart posprzątanie po sobie.
Zacznę od tego, że sprzątaczka - w moim odczuciu nie zasługiwała na przeprosiny. Media pisały, że „zwróciła Lempart uwagę”, otóż nic podobnego! Ona wcale nie „zwróciła uwagi” tylko grubiańsko na Martę Lempart nakrzyczała
— komentuje Michalik.
Jak ocenić zachowanie Lempart?
No a przecież na panią Lempart nikt krzyczeć nie może, to ona jest od tego, żeby krzyczeć na innych. Poza tym jeśli zachowanie pani sprzątaczki było grubiańskie, to jak w takim razie należałoby opisać zachowanie Marty Lempart na ulicach? Od roku aktywistka zajmuje się głównie publicznym wykrzykiwaniem wulgaryzmów pod adresem każdego kto jej się nawinie. Oczywiście głównym adresatem jest rząd, ale dostało się także policji czy żołnierzom. W zakres działalności pani Lempart wchodzi także dewastacja miejsc publicznych. Ale to osoba, która zwróciła Lempart uwagę, że niszczy pracę i wysiłek innej kobiety, okazuje się być grubiańska.
Oczywiście pani Lempart krzyczeć i bluzgać wolno, ponieważ jej krzyk jest ideologicznie słuszny, a emocje, które wyraziła pani sprzątająca już nie są ideologicznie słuszne, więc tej pani wolno mniej. Co więcej pani sprzątaczka krzyczała tylko we własnym imieniu, a przecież Marta Lempart bluzga w imieniu części kobiet, bo, jak pisze Michalik o Polkach:
Nie „zdenerwowane”, „zaniepokojone”, „rozgniewane” czy „rozzłoszczone”. Wk**wione. Na maksa.
Otóż wydaje się, że pani sprzątaczka też się wku…ła i to także na maksa. A mimo tego nie była tak wulgarna, jak pani Lempart. Jej grubiaństwo polegało na tym, że kazała aktywistce posprzątać. No a przecież pani Lempart zwykłą pracą się nie hańbi! Jakaś zbiórka, to co innego, ale zwykła robota już poniżej jej godności.
Podwójne standardy?
Eliza Michalik, która odbiera pani sprzątającej prawo do zdrowego wkur…nia, jednocześnie pisze:
Cała afera z Lempart i sprzątaczką jest jednak interesująca z kilku powodów, w których odbija się, jak w soczewce, wiele z polskiej mentalności. Po pierwsze znowu podniosło łeb owo wieczne, już nie do zniesienia, dyscyplinowanie dorosłych kobiet, nawoływanie, żeby były „grzeczne”. Zgodnie ze słownikiem zwrot „bądź grzeczna” oznacza „nie sprawiaj nikomu problemów”, „nie wychylaj się”, „bądź miła”, „spełniaj oczekiwania”, „nie zawracaj głowy” i „zachowuj się tak, jakby Cię nie było”. Tego oczekujemy od liderek walczących o swoje prawa? Od swoich córek? I od samych siebie?
Ta pani, której pracę popsuła Marta Lempart zachowała się dokładnie tak, jak życzyłaby sobie tego Eliza Michalik. Nie była miła dla dewastatorki i nie zachowała się tak, jakby jej nie było. Właściwie powinna być pozytywną bohaterką pani Michalik, gdyby nie to, że wkur…ła się nie w tej jedynej słusznej sprawie, tylko tak po prostu, z serca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/576716-kto-ma-a-kto-nie-ma-prawa-do-wkuenia