Trzeba przywrócić urzędowi Rzecznika Praw Obywatelskich jego podstawowe funkcje, inaczej trwale stanie się bastionem tylko postępowej ideologii oraz przywilejów mniejszości – pisze na łamach tygodnika „Sieci” Stanisław Janecki.
Publicysta przybliża czytelnikom historię instytucji, która stoi w Polsce na straży praw obywatelskich. Według Janeckiego dotychczas tylko nieliczni Rzecznicy starali się funkcjonować ponad podziałami.
W sprawowaniu funkcji RPO najbardziej ponadpartyjnie działał Janusz Kochanowski, a poza nim w jakimś sensie Andrzej Zoll. Pozostali nie „zgubili” swoich poglądów, co najwyraźniej demonstrował Adam Bodnar, a mniej wyraziście wyrażali Irena Lipowicz, Tadeusz Zieliński, Adam Zieliński i Ewa Łętowska (pierwsza rzecznik, powołana jeszcze w czasach PRL). Można uznać za paradoks to, że RPO ze świata polityki starali się być bardziej powściągliwi, mimo posiadania zdecydowanych poglądów, niż niektórzy spoza polityki. W takim sensie najmniej powściągliwy był jeden z trzech rzeczników spoza polityki, czyli Adam Bodnar
— czytamy.
Jakim RPO okazał się Bodnar?
Zdaniem publicysty obecny Rzecznik Praw Obywatelskich skupia się głównie na budowaniu swojej pozycji w prasie i wspieraniu tęczowej rewolucji, chociaż jego podstawowym obowiązkiem jest dochowanie wierności Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej i ochrona praw człowieka i obywatela.
W wypadku RPO Adama Bodnara podstawową zasadą sprawowania urzędu wydaje się podejmowanie spraw gwarantujących największy medialny oddźwięk. To przepowiadała już zresztą w 2015 r. ustępująca rzecznik Irena Lipowicz, którą kandydujący wtedy Adam Bodnar atakował. Prof. Lipowicz powiedziała wówczas: „Podstawową zasadą rzecznika jest to, że nie szuka się poklasku medialnego, tylko po prostu się interweniuje”. Adam Bodnar zdecydowanie szukał poklasku medialnego, podobnie jak kandydująca na RPO jego współpracownica Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. Można mówić o przekształcaniu się od 2015 r. RPO w reprezentanta przede wszystkim różnych mniejszości. Może nie aż tak skrajnie, jak to ujęła dr Joanna Banasiuk z Ordo Iuris, że Adam Bodnar stał się „rzecznikiem ideologicznych postulatów grup LGBT”
— pisze.
Kandydatura Bartłomieja Wróblewskiego
Stanisław Janecki opisuje również, dlaczego kandydat PiS-u na nowego ombudsmana tak bardzo krytykowany jest przez opozycję.
Bartłomiej Wróblewski, mimo że wywodzący się z Sejmu i PiS, paradoksalnie gwarantowałby przestawienie urzędu RPO z głowy na nogi. Dlatego jest atakowany. Opozycja i media liberalno-lewicowe uważają bowiem, że RPO powinien być trwale postępowy, a jedynymi zasługującymi na ochronę i obronę powinny być mniejszości, przede wszystkim seksualne. Dla dobra obywateli i samego urzędu trzeba przywrócić RPO jego podstawowe funkcje, które rozmyły się za czasów Adama Bodnara, a w pełni były realizowane za czasów Janusza Kochanowskiego, ale także Andrzeja Zolla, Tadeusza Zielińskiego czy Ireny Lipowicz
— podkreśla.
Więcej o tym, jak Adam Bodnar sprawdza się w roli Rzecznika Praw Obywatelskich w najnowszym numerze „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 26 kwietnia br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/549216-janecki-w-nowym-sieci-gra-w-rpo