W głowie się nie mieści! Człowiek, który niemal samodzielnie stworzył hejt w debacie publicznej, dziś rozprawia o moralności, etyce i czystości władzy! W groteskowym wywiadzie Palikota w „Newsweeku”, w którym nie zadano mu ani jednego trudnego pytania, były bliski współpracownik Tuska, wspina się na wyżyny hipokryzji. W jednym tylko pozostaje taki sam jak zawsze: w nienawiści do Kościoła i władzy konserwatystów.
CZYTAJ TAKŻE:Kłamstwo i manipulacja nową strategią opozycji? Lis zachwycony planem przedstawionym przez Palikota: Ma rację
Doktryna, by kłamać ile się da, gdyż zwykłe metody polityczne nie działają, jest dla Janusza Palikota niemal dogmatem. Posługuje się nią w wywiadzie dla tygodnika „Newsweek”.
Bo to ideologiczna pałka (wstyd - red.), coraz chętniej wykorzystywana przez władzę polityczną i kościelną do umacniania kontroli nad społeczeństwem. Władza, sama będąc bezwstydnie zepsuta, wykorzystuje cynicznie różnicę między tym, co deklaruje, a tym, co robi, a wstyd próbuje przerzucić na obywatela. Co robią hierarchowie tej władzy i tego Kościoła, którzy sami są gejami i mają kochanków? Szczują na LGBT. Dlaczego? Bo biskupa czy ministra walczącego z gejami nikt nie oskarży o homoseksualizm. Ten sam mechanizm dotyczy patriotycznego zadęcia
– szczuje w „Newsweeku” Janusz Palikot.
Polityk nie musi mieć poczucia wstydu?
Były filar rządu Donalda Tuska i polityczny happener atakuje też poczucie wstydu. Nie ma się co dziwić! To on stawał z pistoletem i sztucznym penisem w dłoniach, epatował świńskimi ryjami i innymi gadżetami, które miały zohydzić polityków polskiej prawicy. Dziś Janusz Palikot zachwala bezwstyd jako sposób na swoiste „oczyszczenie”.
Wstyd to wciąż jedna z najsilniejszych emocji w Polsce. Za sprawą katolicyzmu, grzechu, spowiedzi i stale podsycanego poczucia winy wstyd jest w nas zakorzeniany i pielęgnowany od dzieciństwa. Czemu służą te plakaty, które oblepiły ostatnio polskie miasta i krzyczą do kierowców z poboczy dróg, gdy jedzie się przez Polskę? Właśnie przyjechałem z Suwalszczyzny do Warszawy i wszędzie stópki dziecka. Zalał nas antyaborcyjny potop. To jest taka presja, takie napiętnowanie, żeby już nikt nie miał odwagi – mimo racjonalnych i logicznych argumentów dotyczących rozwoju płodu – kwestionować publicznie miłości do „życia poczętego”
– mówi Palikot w rozmowie z „Newsweekiem”.
Janusz Palikot niczego się nie nauczył. Tkwi w swojej nienawiści wobec wszystkiego, co konserwatywne i zwyczajnie przyzwoite. Pluje więc jadem, by przykryć swoją własną nieudolność i bezsilność. Tak już pozostanie. Palikot pozostanie już na zawsze symbolem politycznej groteski i prowokacji.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/545972-co-za-bezczelnosc-palikot-bredzi-o-moralnosci-i-kosciele