„Cała ta sytuacja sygnalizuje to, że ludowcy zamierzają wykonać kolejny krok w polityce, wiedząc, że jednak ten sukces, które sobie wywalczyli jako Koalicja Polska, nosił jednak znamiona tymczasowości i pewnej prowizoryczności, związanej z sytuacją po rozpadzie Koalicji Europejskiej” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, odnosząc się do zmian w Koalicji Polskiej.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Środowisko Kukiz’15 zostało usunięte z Koalicji Polskiej. Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiada, że już jutro do KP dołączy jakieś nowe środowisko. Jak pan patrzy na te przetasowania w Koalicji Polskiej?
Prof. Rafał Chwedoruk: Na same zapowiedzi dołączenia jakiegoś nowego środowiska nie powinniśmy patrzeć w kategoriach czegoś bardzo ważnego. Jest to rutynowe postępowanie każdej niemal formacji politycznej - po tym, gdy ktoś odejdzie, natychmiast melduje się opinii publicznej, że ktoś nowy przyszedł. Nie zanosi się chyba na jakieś głębsze przetasowania na sali sejmowej lub senackiej. W przypadku PSL mamy do czynienia tak naprawdę z kolejnym fragmentem tego samego serialu, to znaczy funkcjonowania w przestrzeni pomiędzy PiS a PO.
Sam mariaż PSL z Kukiz’15 był bardzo egzotyczny. Wielu obserwatorów zwracało uwagę na to, że trudno sobie wyobrazić w niektórych aspektach odleglejsze od siebie formacje polityczne – ludowych byli jedną z najstabilniejszych partii, w zasadzie jedyną obecną bez przerwy w Sejmach po roku 1989, natomiast Paweł Kukiz, co z dzisiejszej perspektywy brzmi bardzo egzotycznie, przedstawiał się jako polityk niemalże antysystemowy. Żeby było jeszcze ciekawiej, to ruch ludowy był w polskiej polityce od 1918 roku konsekwentnym orędownikiem proporcjonalnej ordynacji wyborczej, a ruch Kukiza wprost przeciwnie. W oczywisty sposób współpraca miała charakter związany z niemożnością samodzielnego wyjścia ruchu Kukiz’15 do Sejmu oraz z osłabieniem PSL-u, na skutek utraty wyborców na rzecz PiS-u i koniecznością poszukiwania jakichkolwiek, nawet niewielkich, lokalnych rekompensat. Cała ta sytuacja sygnalizuje to, że ludowcy zamierzają wykonać kolejny krok w polityce, wiedząc, że jednak ten sukces, które sobie wywalczyli jako Koalicja Polska, nosił jednak znamiona tymczasowości i pewnej prowizoryczności, związanej z sytuacją po rozpadzie Koalicji Europejskiej.
Tym kolejnym krokiem PSL-u może być nawiązanie współpracy z Szymonem Hołownią? Ludowcy nie ukrywają, że jakieś rozmowy w tej sprawie są prowadzone.
PSL swoje złote lata przeżywało wówczas, kiedy mogło pełnić funkcję formacji centrowej. Zatem w naturalny sposób momenty, w których wyłania się jakiś inny podmiot, który funkcjonalnie jest w centrum, niekoniecznie w wymiarze sporów ideowych i politycznych, ale w takim centrum, które dociera np. do mniej zaangażowanych wyborców. Może się zdarzyć tak, że sytuacja uczyni na chwilę z Szymona Hołowni kogoś, kto znajdzie się w owym centrum. Na dodatek, gdyby do takiego mariażu doszło, to obie strony przynajmniej krótkoterminowo uzupełniałyby własne deficyty. Szymon Hołownia jest osobiście rozpoznawalny, zwłaszcza dotąd, kiedy żyjemy w cieniu kampanii prezydenckiej. Natomiast budowanie lokalnych struktur, które liczyłyby się np. na poziomie wyborów samorządowych, jest w ciągu jednej kadencji w zasadzie niemożliwe w polskiej i nie tylko polskiej polityce, a takimi strukturami dysponują ludowcy, którzy z kolei mają problem z popularnością ogólnokrajową i ustabilizowaniem pozycji w polskiej polityce swojego lidera. Pytanie, na ile Szymon Hołownia będzie zainteresowany w chwili obecnej takim związkiem, ponieważ sam korzystał z retoryki antypartyjnej w czasie wyborów prezydenckich. Retoryki, która niekoniecznie koreluje z ewentualną współpracą z ludowcami.
Pana zdaniem faktycznie PSL chce się teraz porozumieć z Szymonem Hołownią, czy rozmowy te są podyktowane jedynie tym, by jakoś zminimalizować złe wrażenie związane z wyrzuceniem Kukiz’15 z KP?
Być może to wszystko jest raczej takim szykowaniem gruntu dla tego, żeby PSL-owi łatwiej było szukać porozumień z kimkolwiek w najbliższej przyszłości. Mogę sobie wyobrazić, że gdyby ludowcy planowali powrócić do jakiejś formy współpracy z PO, z konieczności raczej niż chęci, czy zdecydowali się na taktyczną współpracę z PiS-em czy kimkolwiek innym, to z całą pewnością obecność Pawła Kukiza nie ułatwiałaby w żadnym z tych wypadków współpracy z takimi partnerami. Tym niemniej warto zauważyć, że w Koalicji Polskiej wciąż pozostają politycy silnie wiązani przez opinię publiczną z PO, co może obrazować to, że ludowcy z obecnym prezesem, jeżeli będą otwarci na jakąś współpracę, to raczej albo z Szymonem Hołownią, albo tymi, z którymi wcześniej współpracowali. W tym sensie nie dzieje się nic nowego i myślę, że to raczej przygotowywanie się do ewentualnego czasu dynamicznych zmian w całej polityce.
Skądinąd warto zauważyć tutaj niemal regułę w polskiej polityce – Zjednoczona Prawica ma problemy wewnętrzne wynikające z faktu dziwacznej polskiej mody nie na zawieranie koalicji między ugrupowaniami, które weszły do parlamentu, tylko zawieraniem koalicji nierównoprawnych partnerów przed wyborami. Dokładnie to samo dzieje się w pewnym stopniu w Koalicji Obywatelskiej. W samej PO głosy w kwestii tego, jak prawnie uregulować kwestię przerywania ciąży są podzielone, natomiast wśród mniejszych koalicjantów dominują zdecydowanie liberalne poglądy. W obrębie Konfederacji też można by odnaleźć podobne polemiki. Zatem do podobnej sytuacji, jak w Koalicji Polskiej, może dojść też prędzej czy później w innej formacji. Być może dla wszystkich polskich polityków jest to sygnałem, by zakończyć niefunkcjonalne pomysły koalicji wielkich partii z małymi podmiotami, które potem próbują stawiać warunki, w istocie grożąc tym, że zwiążą się z innymi formacjami. Tak na dłuższą metę nie da się uprawiać polityki.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528755-prof-chwedoruk-sukces-kp-nosil-znamiona-tymczasowosci?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29