Ludzie, którzy naprawdę chodzą do kościołów, a nie znają go z wykrzywionych i skupionych wyłącznie na negatywach relacji medialnych, doskonale wiedzą o wzrastającym zapotrzebowaniu na podstawową żywność dla najuboższych. Mówią o tym otwarcie księża, prosząc o datki na lokalny Caritas lub inne formy pomocy, prowadzone przez parafialne wspólnoty.
Był czas, że liczba takich próśb spadła do minimalnego poziomu. Taki był skutek programu 500 Plus i śladowego bezrobocia. Ale od czasu wybuchu epidemii widać więcej biedy
— relacjonuje znajomy ksiądz.
Potrzeba jedzenia trwałego, makaronu, ryżu, mąki, cukru, oleju.
Narastająca podskórnie wskutek epidemii bieda to zjawisko występujące w całej Europie: ograniczenia gospodarcze uderzyły w wiele rodzin, które wcześniej z trudem, ale utrzymywały się na powierzchni. Wskutek zamrożenia społecznego zniknęło wiele możliwości dorobienia, które zwykle odbywało się bez rejestracji. Statystyki zresztą w ogóle wielu zjawisk nie łapią.
O tym, jak to wygląda we Włoszech napisała bardzo ciekawie na łamach tygodnia „Sieci” Dorota Łosiewicz: Ludzie nie mają za co kupić chleba, a co dopiero zapłacić za wynajem mieszkania.
W Polsce pomoc rządu dla zamkniętych branż jest (tak, tak!) dużo większa i stabilniejsza niż w tym kraju, ale nie oszukujmy się: wszystkim wszystkiego wyrównać się nie da. Najbardziej narażeni na popadnięcie w biedę są ci, którzy już wcześniej mieli najmniej, byli na granicy ubóstwa.
Dla wielu rodzin to będzie ciężka zima. Musimy zatem szczególnie mocno pamiętać o pomocy najuboższym. To zadanie dla każdego osobiście, wspólnot, które tworzymy, lokalnych społeczności, samorządów, Kościoła. I rządu też. Wspólnie możemy zadbać, żeby nikt nie był głodny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528551-dla-wielu-to-bedzie-ciezka-zima-pamietajmy-o-najubozszych?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29