Chyba nigdy wcześniej nikt tak bardzo nie uderzył w Platformę Obywatelską, Rafała Trzaskowskiego i samą siebie.
Błysnęła w Parlamencie Europejskim jedna z największych jego błyskawic, Magdalena Adamowicz. Błysnęła jako wybitny teoretyk demokracji. Mogliby jej buty czyścić np. Henry David Thoreau, Alexis de Tocqueville, Vilfredo Pareto, James Madison, Joseph Schumpeter czy Robert A. Dahl. A nawet Platon mógłby się poczuć zagrożony. Bo jej nowa definicja demokracji jest z ducha Platona, czyli wyraża fundamentalną wątpliwość w użyteczność klasycznej demokracji. Błyskawica Magdalena Adamowicz ma to do siebie, że nie rozumie konsekwencji tego, co mówi, ale o tym później.
Oto 25 listopada 2020 r. w Parlamencie Europejskim błyskawica Adamowicz wyłożyła co następuje: „Głos oddany z nienawiści, na podstawie dezinformacji lub braku informacji, nawet prawdziwie zliczony, nigdy nie będzie demokratycznym wyborem. Jest co najwyżej formalną jego karykaturą”. Przekładając to z adamowiczowego na polski dowiadujemy się, że powszechne głosowanie jest właściwie bez sensu. Może ono wyglądać na ważne i legalne, ale w istocie takim nie jest.
Cóż to za demokratyczny wybór (głosowanie), gdy nie sposób ustalić motywacji głosującego. A nawet gdyby udało się to ustalić, to na pewno wyjdzie, że na tych, którzy nie powinni rządzić, a wskutek wyborczej wygranej jednak rządzą, głosują nienawistnicy, jełopy albo analfabeci. Tego w żaden sposób nie można akceptować. Tym bardziej nie może tego błyskawica Adamowicz, dzierżąca tytuł doktora praw. Wprawdzie tego nie widać, ale stosowny kwit posiada. Chyba tylko kwit, bo o inne atrybuty trudno.
Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że jak zwykle błyskawica Magdalena Adamowicz nie wie, o czym mówi. Zatem nie można od niej oczekiwać, iż rozumie konsekwencje tego, co mówi. Chyba nigdy wcześniej tak bardzo nie uderzyła bowiem w Platformę Obywatelską, która ją rekomendowała i wstawiła na listę w wyborach do europarlamentu. A najmocniej uderzyła w samą siebie oraz w kandydata na prezydenta Polski Rafała Trzaskowskiego.
Nie byłoby trudno udowodnić, że całą swoją kampanię wyborczą błyskawica Magdalena Adamowicz zbudowała na wywołaniu nienawiści u swoich wyborców. Nienawiści do Prawa i Sprawiedliwości, które oskarża o przyczynienie się do śmierci jej męża, Pawła Adamowicza, czego oczywiście nie jest w stanie udowodnić. Można przypuszczać zatem, że z nienawiści głosowało na nią może nawet 80 proc. wyborców. I to był świadomy zabieg, świadome postawienie na nienawiść jako motywację.
Jakieś 15 proc. głosujących na błyskawicę Adamowicz (tak można szacować) zrobiło to „na podstawie dezinformacji lub braku informacji”. Chodzi o to, że w atmosferze przedłużonej żałoby mało kto pytał, jaki był udział pani błyskawicy w tym, co było przedmiotem prokuratorskich dochodzeń, a co dotyczyło majątku małżeństwa Adamowiczów. A byłoby o czym mówić, oj, byłoby. Ale błyskawica kuła żelazo, póki gorące, świadomie chowając się za zabitego męża, co z czasem stawało się coraz bardziej wyrachowane i cyniczne. Dopiero w 2020 r. prokuratura przygotowała przeciwko niej akt oskarżenia w sprawie składania fałszywych zeznań podatkowych.
Jeśli przyjąć, że 95 proc. głosów oddano na błyskawicę Magdalenę Adamowicz „z nienawiści, na podstawie dezinformacji lub braku informacji”, zostaje jej 5 proc. głosów oddanych z innych powodów, może nawet z przekonania, że to dobra kandydatka, choć to założenie ryzykowne. Z tego by wynikało, że spośród trochę ponad 199,5 tys. głosów, tych, których ona sama nie kwestionowałaby, było tylko niecałe 10 tys. To faktycznie „formalna karykatura demokratycznego wyboru”, gdyż z takim wynikiem na mandat nie miałaby żadnych szans.
Bez większego ryzyka można zakładać, że spośród wszystkich, którzy w 2019 r. zdobywali mandaty w wyborach europejskich oraz do Sejmu i Senatu, a także patrząc na wyniki kandydatów na prezydenta Polski, nikt nawet się nie zbliżył do 95 proc. głosów uzyskanych „z nienawiści, na podstawie dezinformacji lub braku informacji”. Wspomniany Rafał Trzaskowski miałby (szacunkowo) jakieś 70 proc. głosów „z nienawiści” i „5-10 proc. „na podstawie dezinformacji lub braku informacji”.
Błyskawica Magdalena Adamowicz jest nie do pobicia, gdy chodzi o „formalną karykaturę demokratycznego wyboru”. Czy jest w stanie wyciągnąć z tego wnioski, czyli ponieść konsekwencje swojego platońskiego odkrycia w sprawie istoty współczesnej demokracji przedstawicielskiej? Skąd! Trzeba by bowiem mieć jakieś pojęcie o wynikaniu logicznym. A logika jest na prawie na pierwszym roku, a potem wszyscy o niej zapominają. A błyskawica Adamowicz mogła zapomnieć już minutę po egzaminie (zaliczeniu). Sądziła zapewne, że obnaża posiadaczy mandatów ze zjednoczonej prawicy, a zrobiła sobie krzywdę, jakiej nikt obcy nie śmiałby jej zrobić. Taka to elita.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/528261-adamowicz-strzelila-sobie-w-kolano-uwazajacze-zalatwila-pis?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29