Tomaszowi Lisowi już znudziła się demokracja i już bez żadnej żenady namawia do ulicznej rozróby i rewolucyjnego przejęcia władzy. Wyraźnie też zniecierpliwiony, strofuje Polaków, zarzucając im „brak aktywności” oraz „paserstwo”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Nieoczywista propozycja pomocy dla Tomasza Lisa. Na histeryczny wpis dziennikarza odpowiedział „stary przyjaciel”…
Kapitan albo pilot mogą mieć wszystkie papiery w porządku, ale gdy kierują statek na skały albo lecą na zderzenie z górą, niezbędne pieczątki nie mają znaczenia. W imię ratowania życia pasażerów trzeba zabrać im stery. To najmniej kosztowne i najbardziej odpowiedzialne zachowanie z możliwych. Dziś nawet nie prawem, ale powinnością Polaków jest przerwanie straceńczego danse macabre Kaczyńskiego
– grzmi Tomasz Lis na łamach „Newsweeka”.
„Strajk Kobiet” to za mało?
Naczelny tygodnika „Newsweek” ubolewa tez, że uliczna rebelia „Strajku Kobiet” nie jest tą właściwą rewolucją, która mu się marzy.
Kilkudniowe uliczne marsze kobiet i młodych ludzi to znak pewnego obywatelskiego ożywienia, ale niezwykle rachitycznego w zestawieniu z powodami i wyzwaniami. Kwestia aborcji to sprawa szalenie wrażliwa, ale dziś mamy do czynienia z totalną destrukcją państwa. Elementarnym obywatelskim obowiązkiem jest sprzeciwianie się temu we wszystkich możliwych cywilizowanych formach
– pisze Tomasz Lis.
Jak zwykle połajanka
Publicysta wraca też do swojej ulubionej metody komunikowania się z czytelnikami, czyli do połajanki. Tomasz Lis nie może zrozumieć, że olbrzymia część społeczeństwa nie chce uczestniczyć w pełzającej rewolucji i pragnie przeżyć kryzys pandemiczny we względnym spokoju.
(…) musimy zadać sobie pytanie, czy nasze milczenie, brak aktywności, nieskłonność do działania nie czynią nas mimowolnymi paserami tych, którzy kradną nam nasze państwo. Są chwile, gdy nadchodzi moment, kiedy naród musi powiedzieć dość, zanim stanie się absolutnie odpowiedzialny za to, jaki jest rząd, i za to, co robi rząd. Gdy rząd niszczy państwo, a naród mu na to pozwala, ponosi odpowiedzialność za pomocnictwo w działalności przestępczej
– przekonuje Tomasz Lis.
Nadszedł jednak moment, byśmy wzięli sygnalizację w swoje ręce i wyświetlili mu prosto w oczy światło czerwone. Zanim razem z nim wylądujemy na skałach albo walniemy w górę, przy czym my na Wawelu pochowani nie będziemy
– ohydnie konkluduje naczelny „Newsweeka”.
Kto ma Lisa w „głębokim poważaniu”?
Naczelny apologeta III RP jest wściekły i sfrustrowany. Sam daje temu wyraz w jednym z fragmentów wstępniaka: ”(…) ja komunikuję władzy to, co o niej myślę, w tym miejscu, a władza, nawet jeśli czyta, ma to w głębokim poważaniu albo znacznie niżej”. Tak, Panie Tomaszu. Dla władzy jest Pan jedynie jeszcze jednym krytykiem, „Strajk Kobiet” nazywa Pana „dziadersem”, a Pańskie wezwania do „jedności” opozycji na nikim nie robią już większego wrażenia. Czy stąd ten rewolucyjny, skrajnie antydemokratyczny zapał? Wszystko na to wskazuje.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/527786-lis-prze-do-rewolucji-trzeba-zabrac-im-stery?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29