Pani ambasador tańczy, ale figury jakieś fikuśne.
Pani ambasador USA Georgette Mosbacher okazała się osobą niezwykle uczynną i postanowiła zawiadomić nas, tubylców, że nie dość, iż jesteśmy sto lat za Murzynami, jeśli chodzi o LGBT, to jeszcze stoimy po złej stronie historii. To prawda, że nieraz nam kiepsko szło. Przykład: nigdy nie było u nas niewolnictwa.
Pani ambasador jest po stronie opacznie rozumianej nowoczesności. Dla normalnego człowieka nowoczesność kojarzy się z elektryfikacją albo komputerami. Dla całej sfery pseudointelektualistów nowoczesność jest wtedy, kiedy facet uprawia seks z facetem. Stąd może wynikają nieporozumienia. Pragniemy panią ambasador uspokoić, że u nas osobników o dziwacznych orientacjach łóżkowych też jest dostatek, a co więcej, nikt się ich nie czepia. Wprost przeciwnie, to oni mają w kółko pretensje do innych, że ci nie są wystarczająco zboczeni.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/521372-dyplomatyczne-faux-pas-po-zlej-stronie-historii