młodzi ludzie, szczególnie kiedy są z dużych ośrodków, nie widzą w jak trudnych warunkach ludzie w Polsce jeszcze w wielu miejscach żyją.
„Naprawdę zrobiliśmy dużo w zakresie czystości powietrza, ochrony klimatu, ochrony wody. Z energetyką również idziemy do przodu, ale niech nikt nas nie próbuje wpędzić w kryzys ekonomiczny z tego powodu, że ulegniemy emocjom” – mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Krzysztof Tchórzewski , poseł Prawa i Sprawiedliwości, były minister energii.
wPolityce.pl: Jak ocenia pan dzisiejsze protesty organizacji Extinction Rebellion w Warszawie?
Krzysztof Tchórzewski: Uważam, że w tej chwili powstaje taka atmosfera – młodym ludziom się wydaje, a my tego nie tłumaczymy – że w Polsce nic nie robi się w sprawie czystego powietrza, czystej wody itd. Trzeba tych ludzi odesłać, żeby spojrzeli wstecz, od czego wystartowaliśmy w 1990 r. Jeśli spojrzeliby do statystyk, to zobaczyliby jaki mieliśmy stan zanieczyszczenia i ile zrobiliśmy od 1990 r. do dzisiaj. Jeśli chodzi o sprawę czystości powietrza, to cały czas, w dziedzinie zmniejszania emisji – odpowiadamy od momentu, kiedy Polska stała się suwerenna, czyli od 1990 r. – jesteśmy w pierwszej piątce państw Unii Europejskiej przez te 30 już lat. Jeżeli tak na to popatrzymy, to trzeba powiedzieć, że w tej dziedzinie wszystkie polskie rządy po kolei zdawały egzamin. Mówi się teraz bardzo mocno, że trzeba przyspieszyć. Te rzeczy są bardzo kosztowne. Musimy to robić planowo, natomiast w takim tempie, na jaki nas – jako kraj – stać. Jeżeli przyjmiemy, że w sprawach ochrony klimatu, a trzeba pamiętać, że nie mniej ważna jest ochrona wody, przyspieszymy, to trzeba powiedzieć, że spadną świadczenia społeczne, spadną inwestycje, spadnie wiele innych rzeczy, a wzrośnie bezrobocie. Nie jest też prawdą, że idziemy naszą drogą bez kontaktu z Komisją Europejską. Przecież ja w znacznej mierze odpowiadałem za górnictwo, za energetykę, za te wszystkie sprawy związane z czystością powietrza i chcę powiedzieć, że Komisja Europejska wielokrotnie dawała wyraz zadowolenia, a nawet gratulacji dla Polski za to, co robimy. Jest to sytuacja odwrotna od tej, którą pokazują niektóre media. Są to tak naprawdę działania szkodliwe dla Polski. Według ekspertów z Komisji Europejskiej nasza droga odejścia od energetyki węglowej czy wszystkie działania związane z bezpieczeństwem ludności, bezpieczeństwem ekologicznym, zmniejszaniem emisji są słuszne z punktu widzenia naszych możliwości i wychodzimy nawet na skraj naszych możliwości. Spełniamy warunki i uzgodnienia, które eksperci międzynarodowi z Komisji Europejskiej nam potwierdzili. Jeżeli przygotujemy plan dla energii i klimatu, który uzgadniany jest z Komisją Europejską i jest tam akceptowany, to znaczy, że nasza droga jest zgodna z kierunkiem KE. Natomiast idziemy takim krokiem, na jaki nas stać. Chcemy, w pierwszej kolejności, żeby nasi obywatele godnie żyli, żeby poziom życia był coraz lepszy – taki jak w innych krajach Unii Europejskiej. Mamy prawo oczekiwać, nawet od mediów politycznie niesprzyjających Prawu i Sprawiedliwości, żeby w takich sprawach, które są społecznie ważne, te media były łaskawe sprawiedliwie do tej sprawy podchodzić. W taki sposób napuszcza się młodych ludzi, wbija im się do głowy, że tutaj jest strasznie, że można zrobić dużo innych rzeczy, że można przyspieszyć. Natomiast ci młodzi ludzie, szczególnie kiedy są z dużych ośrodków, nie widzą w jak trudnych warunkach ludzie w Polsce jeszcze w wielu miejscach żyją. W pierwszej kolejności obowiązuje nas interes Polaków, interes naszego narodu. Musimy kształtować godne warunki życia i to jest cel, który przez cztery lata realizowałem i on miał pełną aprobatę nie tylko w Polsce, ale szerzej. To nie zostało zauważone, ale przecież byłem wybrany na przewodniczącego Międzynarodowej Agencji Energii, a więc szefowie innych państw widzieli, że pomysły, które lansujemy z Polski są dobrymi pomysłami.
Skąd w takim razie bierze się ten medialny wizerunek Polski jako kraju, który opiera się odejściu od węgla?
Energetyka to jest proces, który rozkłada się nie na miesiące, nie na lata, tylko niestety na dziesiątki lat. Budowa jednej elektrowni to jest 5-7 lat i olbrzymie koszty. Jeżeli idziemy w kierunku odnawialnych źródeł energii, jeżeli idziemy w kierunku czystości powietrza, to musimy pamiętać, że to jest decyzja o pójściu na podwójną energetykę, a więc, że będziemy mieli energetykę konwencjonalną, która stoi, czeka i w tej sytuacji jest już deficytowa, bo wchodzi tylko wtedy, kiedy nie ma energetyki odnawialnej. Jeśli poranek, tak jak dzisiaj, jest pochmurny, to nie ma energetyki z paneli fotowoltaicznych. Jeżeli jest słaby wiatr, to mamy efektywność energetyczną wiatraków na poziomie 12 proc. Z tego wniosek, że te 88 proc. energii ktoś musi dodać i to musi wejść tak, że nawet tego nie zauważymy – musi być w stałej gotowości, z załogą, z urządzeniami. W bezpośredniej produkcji energia odnawialna nie jest droga. Te urządzenia stają się coraz tańsze, tylko jednocześnie trzeba powiedzieć, że musimy płacić „haracz” na to, żeby energetyka konwencjonalna czekała. To też jest cena odnawialnej energetyki. Musimy powiedzieć, że kierunek na energetykę ze źródeł odnawialnych, to kierunek dla tych państw, które są bogate. Jaką decyzję Niemcy podjęli w referendum? Podjęli decyzję, że społeczeństwo zapłaci za czas oczekiwania elektrowni jądrowych. Została wprowadzona specjalna opłata i społeczeństwo ponosi ten koszt. To jest kwestia szerokiej rozmowy i patrzenia w jakim kierunku iść. Jeśli będziemy mówili tylko o cenie energii w prosty sposób, to nie będziemy ludziom mówili wszystkiego.
W świetle tego, co pan mówi, czy jest na ten moment sens stawiania dat granicznych, do kiedy Polska zamierza odejść od węgla?
Przypomnę, że energetyka słoneczna to jest 15 proc. efektywności w ciągu roku, czyli ze 100 godzin, tylko przez 15 daje energię. Energetyka wiatrowa na lądzie to jest ok. 22 proc. w warunkach polskich, w niektórych rejonach 25 proc. Energetyka wiatrowa na morzu to jest ok. 45-55 proc. efektywności, czyli jest najlepsza, mimo że najdroższa. Stąd ten kierunek, który po sobie pozostawiłem - przygotowane wyspy na morzu, przygotowane koncesje na to, żeby budować energetykę odnawialną na morzu. Jeżeli mamy już to robić i mieć pewność zasilania, mniej tych elektrowni konwencjonalnych, to musimy mieć najpewniejszą energetykę odnawialną, a to jest wiatr na morzu. Jesteśmy do tego przygotowani i to jest trend przyjęty w całej Unii Europejskiej - czy nam się to podoba, czy nie, musimy się do tego dostosować. Jeśli Komisja Europejska pozwala nam na pewne etapy, patrząc na sytuację ekonomiczną kraju i nasze możliwości, godzi się na to, żebyśmy przyjęli jako termin docelowy 2060-2070 rok, a ten rok, o który ewentualnie będziemy się starali, to 2050 i to co robimy teraz w Polsce jest jak najbardziej zgodne z tym trendem, to nie ma przeciwko czemu protestować. To jest uzgodnione z Komisją Europejską i nie musimy być nadgorliwi. Dlaczego mając 100 zł w kieszeni, mamy udawać na zewnątrz, że mamy 300? Zgoda na to, że zrobimy to szybciej, to jest zgoda na to, że komuś zabierzemy pieniądze. To są tego typu wybory i musimy na nie patrzeć logicznie. Rządzących obowiązuje logika i spokój, a obywatele, jeżeli chcą ostro w jakiejś sprawie występować, to muszą trochę bliżej poznać temat. Tutaj zainteresowania tym poznaniem nie ma, tylko twierdzenie, że jest źle. W Polsce nie jest źle. Naprawdę zrobiliśmy dużo w zakresie czystości powietrza, ochrony klimatu, ochrony wody. Z energetyką również idziemy do przodu, ale niech nikt nas nie próbuje wpędzić w kryzys ekonomiczny z tego powodu, że ulegniemy emocjom.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/516595-wywiad-tchorzewski-nie-mozemy-ulec-emocjom-ws-klimatu