Z wielu rzeczy lubię sobie lekko podrwić. Najczęściej to dobry sposób, aby przewietrzyć umysł i poprawić samopoczucie w zderzeniu z nonsensami, jakie spotykamy w życiu. A przede wszystkim z absurdalnymi posunięciami polityków. Z ich decyzjami, oskarżeniami i opiniami. Jesteśmy wobec nich bezradni, bo na ich pojawienie się nie mamy wpływu, jako, że ich twórcami są inni.
Weźmy dwa pierwsze przykłady z brzegu. Stosunkowo świeże. Pierwszy, to mianowanie Stanisława Gawłowskiego przez większość senacką – nazywaną przez marszałka Tomasza Grodzkiego „opozycją demokratyczną” (to samo w sobie stanowi klasyczny nonsens) - przewodniczącym senackiej komisji do spraw klimatu. Wybór gościa, który aktualnie zasiada co pewien czas na ławie oskarżonych, mający poważne zarzuty korupcyjne, jest otwartą kpiną z Polaków, którzy idąc do urny są przekonani, że wybrani przez nich parlamentarzyści są wzorem uczciwości i obywatelskiej postawy. Piszę, „Stanisław Gawłowski zasiada na ławie oskarżonych co pewien czas”, bo polscy sędziowie przywykli, że nie mogą się przemęczać, żeby móc ferować sprawiedliwe wyroki. Jak się okazuje, to i tak niczego nie przesądza. Pewnie sędziowie zaraz rzucą się na mnie krzycząc: - A upały! W tym jednym mają rację. Ale żeby tak wpływały na „demokratycznych senatorów”? Przecież mogą przejść do cienia. Na to jednak nie pozwoli marszałek Tomasz Grodzki. - Każdy blask jest ważny - powie. Nawet upalnego słońca. Z jego skutkami.
Podczas gdy ekspert do spraw klimatu Stanisław Gawłowski jest produktem kolektywnego szaleństwa, to inny absurd, który teraz chcę przywołać, jest tworem wysiłku indywidualnego umysłu, którego właścicielem jest obecny euro parlamentarzysta SLD Włodzimierz Cimoszewicz. Jego zdaniem, stopień sfałszowania ostatnich wyborów prezydenckich w Polsce jest bliski temu do jakiego doszło w niedawnych wyborach prezydenckich na Białorusi. Dlatego premier Mateusz Morawiecki nie ma moralnego prawa, aby w jakiejkolwiek mierze ingerować w wynik wyborów Aleksandra Łukaszenko na prezydenta oraz wydarzeń z tym związanych - zawyrokował.
Taką ocenę można uznać tylko - albo za bzika albo za podłość. W tym drugim przypadku - za chęć wytworzenia w Polsce, ale i o Polsce, szkodliwego klimatu. Cimoszewicz psuje, Gawłowski ma naprawiać.
Jeśli opisane tu przypadki zasługują na kpinę, to muszę powiedzieć, że nie wolno nam podobnie traktować ostatnich aktów wandalizmu, agresji, prowokacji, mających na celu znieważania pomników i obrazy uczuć religijnych, wręcz zmasowanego ataku środowisk LGTB i jego sympatyków na świat wartości, który od ponad tysiąca lat stanowi o naszej tożsamości narodowej. Na szczęście, na naszym portalu i w tygodniku „Sieci” opublikowano już wiele tekstów, opisujących z wielu punktów widzenia próbę zamachu na dotychczasowy porządek cywilizacyjny, nazywany niekiedy łaciński, oparty na fundamentach kultury greckiej, rzymskiego prawa i religii chrześcijańskiej.
Muszę powiedzieć wprost. Nie wierzę , że kwestią tylko spontaniczności jest niezwykła intensyfikacja agresji młodzieży LGTB, z jaką mamy do czynienia od blisko tygodnia. Raczej jestem pewien, że za tymi młodymi ludźmi stoją fachowcy od sterowania i manipulowania masową wyobraźnią. Specjaliści, którzy dysponują odpowiednimi funduszami, pozwalającymi werbować i opłacać sowicie osoby głęboko tkwiące w środowisku LGTB. Być może namówione do współpracy osoby przechodzą nawet szkolenia, przygotowujące ich do dyskretnego kierowania różnymi akcjami. To pewnie ci wcześniej przeszkoleni dają przykład setkom innym, nieświadomym swej prawdziwej roli, jak stać się najbardziej odważnymi i zdeterminowanymi bojownikami o prawa „dyskryminowanego i zalewanego falą nietolerancji i nienawiści przez rząd i prezydenta” środowiska. Z kolei zapewne oni jak i wpatrzone w nich tłumy traktowani są przez specjalistów nimi sterującymi jak „mięso armatnie” do wywoływania konfliktów i napięć.
Pełnymi garściami czerpią z tych działań, mających charakter autentycznych rozruchów, politycy opozycji, którzy zawsze gotowi są przyłączyć się do każdego frontu kruszącego choćby w niewielkim stopniu pozycję obozu Zjednoczonej Prawicy.
Zakładając, że nagła eksplozja agresji środowiska LGTB nie nastąpiła przypadkiem. Że nie wywołała jej li tylko sprawa aresztowania „niewinnego aktywisty środowiska LGTB” Michała Sz. Jeśli tak, również reakcja państwa nie może zdawać się wyłącznie na przypadek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/513319-gdzie-konczy-sie-absurda-gdzie-zaczynaja-sie-powazne-sprawy?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29