Samowolka deweloperów w Trójmieście trwa w najlepsze. Na działce w Sopocie należącej do poznańskiego dewelopera zatruto ponad 40 drzew, w tym brzozy, olchy i topole. Prokuratura umorzyła postępowanie z powodu niewykrycia sprawcy, a miasto nałożyło karę na dewelopera w kwocie 233 tys. zł, która jednak została uchylona.
CZYTAJ TAKŻE:
Atrakcyjna lokalizacja działki
Działka o powierzchni ponad pół hektara, na której zatruto drzewa położona, jest w bardzo atrakcyjnej lokalizacji - znajduje się w pierwszej linii zabudowy od morza, między hotelem Marriott (dawniej Mera Hotel Spa) a kempingiem Sopot 34.
To mieszkańcy zwrócili uwagę, że od pewnego czasu na działce zaczęły usychać drzewa. Sprawę nagłośnił sopocki radny Wojciech Fułek, zgłaszając interpelację do sopockich urzędników.
Co zrobiło miasto?
Urząd Miasta Sopotu zlecił prace dendrologiczne, których jednoznaczny wynik dał jasną odpowiedź. Potwierdzono, że drzewa mają nawiercone pnie i zostały podane silne środki chemiczne, które doprowadziły do ich usychania. Sprawa została skierowana do prokuratury, ale postępowanie umorzono z powodu niewykrycia sprawcy.
Kara dla właściciela działki
Zniszczeniu uległo 41 drzew. Miasto zdecydowało się nałożyć karę na właściciela działki w wysokości 233 tys. zł. Poznański deweloper odwołał się jednak do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło decyzję miasta, uznając karę za zbyt wysoką.
Przemysław Majewski, radny Gdańska, ocenił na Twitterze, że „republika deweloperów” to problem całego Trójmiasta.
wkt/TT/trojmiasto.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/510717-samowolka-dewelopera-uschniete-drzewa-na-dzialce-w-sopocie