„Mam nieodparte wrażenie, że wiele nas jeszcze czeka w tegorocznym wyścigu wyborczym…” - napisał na Facebooku Robert Smoktunowicz, były senator Platformy Obywatelskiej. Co ma na myśli?
Wybory 28 czerwca. Co później?
Po tym, jak marszałek Sejmu Elżbieta Witek ogłosiła termin wyborów prezydenckich, które odbędą się 28 czerwca, były senator PO przewiduje, że prawdziwe kłopoty z wyborami mogą zaistnieć dopiero po ich przeprowadzeniu.
Wszyscy analizują terminy do wyborów, a ja jak zwykle na przekór, te już po głosowaniu. Nie bez kozery Konstytucja wskazuje, że wybory muszą się odbyć najpóźniej 75 dni przed upływem kadencji urzędującego Prezydenta. To termin bezpieczny. Tymczasem w obecnych wyborach mamy ich tylko 39. W przypadku spodziewanej II tury, mamy jeszcze, choć nowe i restrykcyjne, terminy na protesty wyborcze, ich rozpatrzenie i ostateczne stwierdzenie ważności wyborów przez SN. Wystarczy te terminy po prostu policzyć wraz z krążeniem przesyłek pocztowych. I konia z rzędem temu co stwierdzi, jaki będzie los Prezydenta elekta, który nie zdąży być zaprzysiężony w konstytucyjnym terminie 6.08.2020 i co Polskę wtedy czeka. Obym nie był złym prorokiem…
—czytamy.
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Prof. Chwedoruk: Kwestionowanie ważności wyborów nastąpi po nich. Część opozycji będzie niezadowolona z ich wyniku
Czy jest właśnie tajny plan opozycji na wypadek, gdyby nie udało się pokonać Andrzeja Dudy? Zakwestionowanie wyniku wyborów i wszczęcie awantury? Oby Smoktunowicz nie był, jak sam pisze, „złym prorokiem”.
kk/Facebook
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/503220-byly-senator-po-ostrzega-obym-nie-byl-zlym-prorokiem