Gdy Donald Tusk ogłaszał sukces Polski ws. budżetu UE na lata 2014-2020, wówczas GW i TVN obchodziły niemal święto narodowe, a media pisały o tajemnicach brukselskiego sukcesu. Gdy sukces odnosi rząd Mateusza Morawieckiego, słyszymy, że Polska nie ma moralnego prawa mówić o pieniądzach z UE, bo przecież nie jadła z ręki Komisji Europejskiej, a Marek Migalski komentuje w TOK FM:
Nagle Unia Europejska przestała być „wyimaginowaną wspólnotą”, jak to kiedyś powiedział prezydent. Wszystkie nasze wojny z UE - o to, żeby nikt nam niczego nie narzucał - idą na bok, bo liczą się pieniążki. Jest jakiś poziom absurdu, którego komentatorzy nie są w stanie ocenić
-twierdzi Marek Migalski.
Nie ma takiego absurdu, którego nie byłyby w stanie wymyślić media wrogie obozowi rządowemu i politycy opozycji, byle rzucać rządowi pod nogi kolejne kłody. Nie ma takiej podłości, do której na arenie międzynarodowej nie spróbowała by się uciec nasz opozycja, byle utrudnić demokratycznie wybranym władzom działania.
Wróćmy jednak do najświeższej propozycji budżetowej, bo to niezwykle ważne ustalenia, zamykające pewien etap nerwowości. Budżet UE na lata 2021-2027 ma wynosić 1,1 biliona euro; dodatkowo państwa członkowskie powinny mieć do dyspozycji 750 mld euro w grantach i pożyczkach w ramach instrumentu ożywienia gospodarczego, z czego 63,8 mld euro Komisja Europejska proponuje Polsce - wynika z propozycji przedstawionych przez KE we środę. Europejski Fundusz Odbudowy, to nowy, niezbędny Europie po kryzysie, związanym z koronawirusem, mechanizm. Polska ma być czwartym krajem, a netto trzecim (więcej od naszego kraju otrzymają tylko najbardziej poszkodowane przez pandemię Hiszpania i Włochy) na liście największych beneficjentów unijnego Funduszu Odbudowy.
Premier Mateusz Morawiecki napisał na Twitterze w tym kontekście, że
głos Polski jest słyszany i uwzględniany w Europie.
Z polskiego punktu widzenia ważny jest także to, że Komisja Europejska w swojej najświeższej propozycji zdecydowała się podnieść środki na kluczowe polityki: rolną, spójności oraz transformacji energetycznej. A przecież właśnie do tego przekonywał od miesięcy rząd Morawieckiego europejskich partnerów.
Od miesięcy rząd prowadził rozmowy z szefową KE, przewodniczącym RE i przywódcami państw członkowskich. Nie ma wątpliwości, że aktualna propozycja, to najlepsza ze wszystkich, które padły do tej pory. Wcześniej wielokrotnie polscy politycy wielokrotnie mówili, że poprzednie propozycje były nie do przyjęcia. W podobnych duchu wypowiadał się także szef PE:
Taki budżet nie zostanie zaakceptowany
-mówił jeszcze w lutym 2020 David Sassoli.
Ta propozycja jest nie do zaakceptowania. To seria cięć w tradycyjnych politykach. Ten projekt jest też niewystarczający, by sfinansować nowe obszary, które Komisja Europejska wskazała parlamentowi
-mówił Sassoli.
W aktualnej propozycji środki na WPR wyniosą 375 mld euro, a na politykę spójności 365 mld euro. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji Energetycznej KE chce wzmocnić do 40 mld euro.
To jeszcze nie kończy budżetowych rozmów z komisją, ale zapowiada wyjście z wcześniejszego impasu. Warto pamiętać, że najbliższa perspektywa budżetowa rozstrzygnie w którym kierunku pójdzie UE i jak będzie rozwijał się ten projekt przez kolejne lata. A przed Europą i Polską czas trudniejszy, niż ktokolwiek mógł przewidywać jeszcze w styczniu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/502296-nowa-propozycja-ke-to-wyjscie-z-ciemnego-tunelu