Spory i emocje jakie rozgorzały świecie polityków wokół wyborów prezydenckich są zrozumiałe. Obydwie strony tego sporu, obóz rządzący z jednej, a uwikłana w ostre między sobą podziały opozycja z drugiej, zdają sobie sprawę, jak wynik tego wyboru jest ważny dla przyszłości Polski. Tego nikomu nie trzeba tłumaczyć. Wystarczy spojrzeć na układ polityczny w Senacie, który co i rusz demonstruje, jak dysfunkcjonalną rolę może w przebudowie państwa pełnić jeden z ośrodków władzy ustawodawczej.
Magia polityczna wyborów prezydenckich i związane z nimi napięcia sprawiają, że z pola widzenia niemal w całkowity cień usunęła się sprawa majowych wyborów nowego I prezesa Sądu Najwyższego. Nie przeceniając ich znaczenia w porównaniu do wyboru prezydenta, trzeba powiedzieć przynajmniej tyle. Nie tylko w żadnym przypadku nie można ich bagatelizować, ale trzeba uznać je za bardzo istotne. I to zarówno dla prawidłowego ukształtowania się charakteru polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jak i dla przebudowy wielu ważnych obszarów państwa.
Działalność w ostatnim pięcioleciu, odchodzącej z końcem kwietnia ze swojej funkcji Małgorzaty Gersdorf, dowiodła, jak szkodliwą rolę można odgrywać, wykorzystując do tego swoje stanowisko. Jak pod płaszczykiem obrony demokracji można sabotować konieczne reformy państwa, w tym polskie sądownictwo. Jak z roli sędziego można się przeistoczyć w zaciętego polityka, udającego że walczy o dobro wymiaru sprawiedliwości. Pomijam niegodne pełniącej obowiązki najwyższego sędziego w Polsce wystąpienia za granicą, w których skargi na własny kraj miały ton politycznych donosów. Pomijam niegodne I prezes Sądu Najwyższego dziecinne kłamstwa o przypadkowym uczestnictwie w politycznej demonstracji, co jak wiadomo sprzeczne jest z konstytucją. O tym, iż rzekomo znalazła się na scenie w obronie sądów.
Nie można jednak zapomnieć o próbie zorganizowania puczu w Sądzie Najwyższym w styczniu tego roku, którego celem było obrócenie w niwecz rozpoczętej w 2017 roku reformy polskiego sądownictwa. Doraźnie zaś postawiła sobie za cel sparaliżowanie obecnie polskiego sądownictwa. Bo tym w gruncie rzeczy była uchwała Sądu Najwyższego z 23 stycznia. Podważając prawidłowość wybory Krajowej Rady Sądownictwa, chciała unieważnić wszystkie nominacje sędziowskie osób rekomendowanych przez obecną KRS. Jednocześnie w praktyce przyznała sobie – gdyż Sąd Najwyższy głosował pod jej dyktando – prawo unieważnienia nominacji sędziowskich nadanych przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Małgorzata Gersdorf odchodzi. Można niemal być pewnym, że już teraz zaczyna robić wszystko, żeby stanowisko po niej trafiło w ręce sędzia godnego jej zaufania i stworzonego przez nią dworu. Ktoś, kto nie dopuści do zaprzepaszczenia jej dorobku. Kto będzie kontynuował walkę z PiS.
Dlatego wybór I prezesa Sądu Najwyższego jest drugim najważniejszym wyborem tegorocznym w Polsce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/496109-a-wybor-i-prezesa-sadu-najwyzszego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.