Małgorzata Kidawa-Błońska nie czekając na rozwój wydarzeń na granicy grecko-tureckiej orzekła, że „powinniśmy pilnować naszych granic i czuwać, żeby nikt niepowołany w naszym kraju się nie znalazł”. Choć póki co, to Grecja zmaga się z tysiącami uchodźców i migrantów, którym prezydent Turcji otworzył drzwi do Europy, to kandydatka Koalicji Obywatelskiej już postanowiła zareagować. Skąd ten pośpiech? I czy nie był to samobój?
CZYTAJ TAKŻE: Aleksandra Rybińska: W pułapce Erdogana. Europa znów stała się zakładnikiem tureckiej polityki w Syrii
Kryzys migracyjny to punkty dla Andrzeja Dudy
W Platformie Obywatelskiej doskonale zdają sobie z tego sprawę, że gdyby kryzys migracyjny urósł do rozmiaru tego z lat 2015 i 2016, to z pewnością zostałby on wykorzystany w kampanii prezydenckiej, a najwięcej zyskałby na nim prezydent Andrzej Duda. Przyznał to wprost Sławomir Nitras w rozmowie z Tomaszem Sekielskim w programie Onet Rano. To z pewnością stąd ta przedwczesna deklaracja Kidawy-Błońskiej, choć o kryzysie za dużo się jeszcze w Polsce nie mówi. Również nastroje w Europie są dziś inne. Świadczy o tym chociażby stanowisko władz Niemiec, które ostrzegły w poniedziałek uchodźców i migrantów, by nie starali się przedostać nielegalnie z Turcji do Unii Europejskiej przez jej zewnętrzną granicę, gdyż pozostaje ona zamknięta.
Pierwsze reakcje na słowa Kidawy-Błońskiej nie mogły być inne. Natychmiast przypomniano jak Platforma Obywatelska miotała się podczas ostatniej kadencji ws. uchodźców. Jednego dnia Grzegorz Schetyna mówił, że jego partia jest przeciwko ich przyjmowaniu, aby kilka dni później, będąc strofowanym przez Jacka Żakowskiego przyznać, że Platforma jednak jest za ich przyjęciem. Trudno nie wspomnieć o krytyce z jaką spotkały się rządy w Polsce i na Węgrzech za to, że miały inny niż Bruksela pomysł na zażegnanie kryzysu migracyjnego. Rząd w Warszawie przez kilkanaście długich miesięcy musiał dawać odpór atakom brukselskich urzędników, których wspierała opozycja w Polsce. I choć Kidawa-Błońska zdaje się mówić dziś głosem rządu premiera Mateusza Morawieckiego, a wcześniej Beaty Szydło, to przecież wciąż mamy w pamięci słowa Cezarego Tomczyka, który jako rzecznik rządu Ewy Kopacz zapewniał, że Polska jest gotowa na przyjęcie każdej liczby uchodźców. Dzisiejsza wolta Platformy wygląda więc co najmniej komicznie.
„Wypowiedź MKB bardzo mnie zraniła”
Ale były też inne reakcje, które mogą sugerować, że deklaracja Kidawy-Błońskiej na tym etapie kryzysu była niepotrzebna. Co więcej, mogła być golem samobójczym, których w tej kampanii Kidawa już trochę nastrzelała. Znana z sympatii do opozycji i antypatii do rządzących pisarka Maria Nurowska przyznała, że wypowiedź wicemarszałek Sejmu „bardzo ją zraniła”. Kandydatka KO głosu Nurowskiej pewnie nie straci, ale nie jest to takie pewne, jeżeli chodzi o wyborców, którzy wciąż nie wiedzą, czy nie oddać głosu na innego z kontrkandydatów Andrzeja Dudy. W ich przypadku kwestia przyjęcia uchodźców jest jednoznaczna, a wolta Kidawy-Błońskiej przywołuje stare duchy Platformy, która za czasów Schetyny potrafiła zmienić zdanie kilkukrotnie w ciągu tygodnia. Na Twitterze pojawiło się wśród sympatyków opozycji sporo głosów rozczarowanych postawą wicemarszałek. Oskarżono ją o wchodzenie w buty Jarosława Kaczyńskiego czy polityków Konfederacji. Padły oskarżenia o ksenofobię i obojętność wobec cierpienia kobiet i dzieci. Oto kilka z przykładów:
Szanowna Pani @M_K_Blonska - właśnie pogrzebała pani szansę, bym oddał na Panią swój głos. Współczuje ograniczonej perspektywy. Mam nadzieję, że nie wejdzie Pani do II tury. Niczym nie różni się Pani od faszystów z PiS!
Podzielam oburzenie, ale nie dziwi mnie to od czasu głosowania w PE nad rezolucją o ratowaniu uchodźców. Przeciw przyjęciu rezolucji był nie tylko PiS i PSL, ale też @Arlukowicz, @EwaKopacz i @JerzyBuzek. Niech toną.
Niesamowite tym razem władza nie zdążyła rozkręcić nagonki, żeby reprezentantka naszego światłego centrum stanęła tam, gdzie skrajna prawica i żeby broń boże nikt nawet nie pomyślał, że chce przyjmować jakichś uchodźców. Dziadek Władysław z ONR Falanga byłby dumny.
Czy kryzys migracyjny rozrośnie się do takich rozmiarów, aby mógł stać się jednym z głównych tematów kampanii wyborczej? To wielce prawdopodobne, choć zależy od wielu czynników. Gdyby jednak tak się stało, nie będzie to łatwy czas dla kandydatki Platformy Obywatelskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/489828-kidawa-blonska-a-kryzys-na-granicy-grecko-tureckiej?wersja=mobilna