Wiele już powiedziano o uchwale podjętej przez SN, która kwestionuje konstytucję, uderza w funkcje ustawodawcze parlamentu i kompetencje prezydenta. Przy tej okazji chciałbym jednak wrócić do sprawy, której pełne usta mają prawnicy atakujący obecną władzę. Chodzi o niezawisłość sędziowską. Uderzyło mnie to przy okazji wypowiedzi jednego z sędziów, który wskazywał wprawdzie, że wzmiankowana uchwała podjęta została wbrew normom obowiązującym w Polsce i, przede wszystkim, konstytucji, a jednocześnie dodał, że niestety nie można zakazać sędziom odwoływania się do niej ze względu na… ich niezawisłość. A oto, co mówi konstytucja.
„Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom”.
Wynika z tego w sposób jednoznaczny, że uchwała podjęta wbrew polskiemu porządkowi prawnemu, choćby przez SN, nie może stanowić podstawy do żadnego wyroku. A niezawisłość sędziowska nie ma tu nic do rzeczy, gdyż właśnie ten porządek prawny wyznacza jej ramy. Odejście od tej zasady oznaczałoby, że kraj staje się własnością sędziowskiej oligarchii, która może podejmować dowolne decyzje we wszystkich sprawach, a inne instytucje z parlamentem włącznie należałoby właściwie rozwiązać. Do kosza należałoby wyrzucić także konstytucję.
Niestety establishment sędziowski III RP i jego sprzymierzeńcy tak właśnie niezawisłość sędziowską traktują. Oto fragment uchwały Sądu Rejonowego Katowice-Zachód:
„Istotą niezawisłości sędziowskiej – która niezmiennie pozostaje fundamentem naszej pracy – jest autonomiczne, pozbawione podległości służbowej i podporządkowania komukolwiek, wolne od nakazów czy wytycznych z jakiegokolwiek źródła, bezstronne i obiektywne rozstrzyganie spraw podlegających właściwości sądów, zgodnie z prawem, wiedzą i sumieniem każdego z nas. Wszczynanie postępowań dyscyplinarnych w stosunku do sędziów z uwagi na treść orzeczeń, w wydaniu których brali udział, narusza zasady niezawisłości sędziowskiej i niezależności sądów, chronione Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej oraz umowami międzynarodowymi”.
Konstytucja przywoływana jest więc wyłącznie do obrony sięgającej ad absurdum niezawisłości sędziowskiej. Z uchwały katowickich sędziów wynika, że tylko po to została ona uchwalona, gdyż inne jej normy nie obowiązują, w każdym razie sędziowie nie muszą się nimi przejmować. Jeśli nie wolno wszczynać postępowania dyscyplinarnego za orzeczenia łamiące polski porządek prawny, to należy po prostu postawić na nim krzyżyk. Sędziowie III RP w dużej mierze już to zrobili.
Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Toga w togę z esbekami” („Sieci” 4/2020) pokazali, jak sędziowie bojkotują ustawę, która odebrała przywileje emerytalne funkcjonariuszom komunistycznej policji politycznej. Czasami robią to wręcz ostentacyjnie, jak sędzia nb. z Katowic właśnie, która stwierdziła, że nie uznaje prawomocnie przyjętej ustawy, gdyż: „głosowanie odbyło się poprzez podniesienie ręki i obliczenie głosów przez sekretarzy”. Aż dziw bierze, że sędzia w ogóle zniża się do jakiegoś uzasadnienia. Przecież mogłaby (niezawiśle) napisać, że ustawa się jej nie podoba. Robią to właściwie inni sędziowie, twierdząc, że ustawa narusza prawa nabyte. Tyle że nie sędziowie są od rozstrzygania zgodności praw przyjmowanych przez parlament z podstawowymi zasadami rządzącymi w państwie, ale tylko i jedynie Trybunał Konstytucyjny. Jeśli TK nie wypowiada się w danej sprawie, to normą w polskim prawie jest domniemanie konstytucyjności, czyli założenie, że niezakwestionowane przez to ciało prawo traktowane jest jako konstytucyjne. Sędziowie mogą zwrócić się do TK w tej sprawie. Tyle i aż tyle. W wypadku jednak sprawy, o której mowa, TK zdążył się już wypowiedzieć i ustawę zaakceptować. Sędziowie więc, którzy ją lekceważą, sytuują się ponad TK, a więc i konstytucją. Są przecież niezawiśli. Jeśli nie zostaną skonfrontowani z prawdziwymi sądami dyscyplinarnymi, to będą mogli robić, co chcą: negować demokrację, łamać polski porządek prawny, elementarne normy przyzwoitości i zdrowy rozsądek. Są przecież niezawiśli.
System III RP utrwalił tego typu praktykę. Dyscyplinujące sędziów ciała realnie nie działały, toteż niesławnej pamięci Łączewski mógł skazywać nielubianych przez siebie polityków na więzienie bez jakiejkolwiek podstawy prawnej. Był przecież niezawisły. Dziś, kiedy demokratycznie wybrane władze próbują wpisać sędziów w konstytucyjny porządek, ci odmawiają posłuszeństwa. Są przecież niezawiśli.
Felieton ukazał się w tygodniku „Sieci” nr 06/2020
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/486222-o-niezawislosci-sedziowskiej?wersja=mobilna