Po ostatnim, pamiętnym przemówieniu prezydenta Andrzeja Dudy, inni kandydaci rozmywają się w mgle politycznej bylejakości, retorycznej ostrożności i religii umiaru. Słów Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie sposób odróżnić od wypowiedzi Władysława Kosiniaka-Kamysza czy Szymona Hołowni. Różnią się jedynie płcią (co podkreśla kandydatka Platformy Obywatelskiej) albo przynależnością partyjną - lub apartyjną (na czym bazuje Hołownia, jak na swoim największym osiagnięciu).
„Nie będą nam w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy” - powiedział ostatnio prezydent Andrzej Duda. Można się z nim nie zgadzać, można tupać nogą i zapluwać ekran telewizora, ale głowie państwa nie można odmówić zdecydowania, odwagi i wyrazistości. Z prześmiewczego określenia „Budyń” nie została ani grudka.
A jak z wyrazistością naszych niby to centrowych kandydatów: Kidawy-Błońskiej, Hołowni, Kosiniaka-Kamysza?
Nie sposób odróżnić ich wypowiedzi, jeśli się nie podpisze nazwiskiem autora. I tak jedno z nich mając fotel prezydenta zawetowałoby:
ustawę nowelizującą sądownictwo. Nie służy ona obywatelom, jest batem na sędziów dla aparatu władzy.*
Drugie z nich przekonuje:
A prezydent Duda konstytucję łamie. Kilkakrotnie robił to wręcz w rażący sposób. Jak choćby wtedy, kiedy nie odebrał przysięgi od legalnie wybranych sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, czy kiedy zastosował ułaskawienie wobec osoby nieprawomocnie skazanej**.
I trzecie z nich ogłasza:
Gdyby prezydent szanował Polaków, to przede wszystkim przestrzegałby konstytucji***.
Cała trójka jest krytyczna wobec reformy sądownictwa, to zrozumiałe, ale Robert Biedroń czy Krzysztof Bosak, potrafią przedstawiać swoje uzasadnienia konkretnie, a także wychodzić z inicjatywą. Biedroń kontestuje, ale i coś proponuje:
Być może „okrągły stół” na rzecz sądownictwa powinien być rozwiązaniem dla opozycji. Usiądźmy wszyscy i zastanówmy się, jak przeciwstawić się temu, co się dzieje. Trzeba zacząć współpracować w tej dziedzinie i przedstawić swój pomysł na reformę sądownictwa.
Krzysztof Bosak przynajmniej potrafi wydać surową opinię o kondycji obecnego sądownictwa:
Jako Ruch Narodowy jesteśmy zwolennikami głębokiej reformy wymiaru sprawiedliwości, natomiast ustawy przedstawione przez PiS nie gwarantują po pierwsze głębokiej, po drugie trwałej reformy.
A pozostała trójka? Identyczne zdanie o aborcji, identyczne o „europejskości”, identyczny brak wizji na Polskę, gładkie zdania z tego samego słownika politycznej poprawności i zapewniania o szanowaniu drugiej strony. Bezpłciowi politycy w świecie demokracji się oczywiście zdarzają, ale żeby aż trójka naraz w tym samym czasie i miejscu? I to w czasach powszechnego kryzysu Unii Europejskiej, rosyjskiej agresji, konwulsjami zachodniej demokracji, która być może odejdzie od liberalnych i socjalistycznych wzorców, w takich „ciekawych czasach” bezpłciowcy mają sterować państwem? Czy wyobrażacie sobie Państwo tych uśmiechniętych ugodowców w negocjacjach z Władimirem Putinem, z Ursulą von der Leyen albo Emanuelem Macronem? Kidawa-Błońska, Kosiniak-Kamysz i Hołownia twardzi być nie potrafią nawet w partyjnych przemówieniach, a co dopiero w walce o polski interes na arenie międzynarodowej, zwłaszcza w dobie napięć na pograniczach cywilizacji. Nie wiem czy ich frazesy wystarczą w kampanii wyborczej 2020 roku, ale wiem, że ich gładkie słówka nic nie ugrają w realnej polityce. Ale przecież o to ich kreatorom chodzi…
*Kosiniak Kamysz dla Polsat News
**Hołownia dla „Dziennika Bałtyckiego”
*** Kidawa-Błońska dla TVN24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/482764-kidawa-kosiniak-i-holownia-kandydaci-zupelnie-niewyrazisci?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%253A+wPolitycepl+%2528wPolityce.pl+-+Najnowsze%2529