Zrzucanie odpowiedzialności na państwo przez szefa WOŚP, kiedy śp. Paweł Adamowicz został zamordowany na jego imprezie to kuriozum. I należy o tym mówić zwłaszcza w pierwszą rocznicę śmierci samorządowca.
Podkreślam, tak jak rok temu, że nie krytykuję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w całości. Fundacja skupia tysiące wolontariuszy o wielkich sercach, którzy w najbardziej siarczysty mróz potrafią wystawać długimi godzinami i dzielić się tym, co mają, lub tym, co potrafią po to, by zbierać pieniądze dla potrzebujących. Wielkoduszności nie wolno im odmawiać. Robią to za darmo. Robią to, bo są dobrymi ludźmi.
Warto jednak przypomnieć, że kiedy komercyjne stacje telewizyjne przypominają wielkoduszność szefa Fundacji, który zrezygnował z funkcji po to, by za chwilę wrócić, jak naprawdę było rok temu. I że do dziś nie znamy odpowiedzi na fundamentalne pytania o zabezpieczenie imprezy w Gdańsku. Imprezy firmowanej przez Jurka Owsiaka. Fakt, że współorganizowało miasto. Ale to nie zwalnia szefa fundacji z fundamentalnej odpowiedzialności i rzetelności w ferowaniu wyroków.
W dniu śmierci Pawła Adamowicza, ba, nawet w momencie, kiedy ten jeszcze walczył o życie w gdańskim szpitalu, w ślad za niektórymi przyklaskującymi mu politykami i publicystami, to Jerzy Owsiak wskazywał winnych mordu. Mówił o dzikim państwie, w jakim żyjemy i o odpowiedzialności polityków PiS za to, co się wydarzyło.
Za to, że uzbrojony w kilkunastocentymetrowy nóż mężczyzna wdarł się na scenę WOŚP i zadał trzy śmiertelne ciosy nożem. Mężczyzna po wyroku za napady z bronią w ręku i z problemami psychicznymi. Chory człowiek, ale wykrzykujący na scenie, że to Platforma Obywatelska wsadziła go do więzienia. I że to dlatego ginie prezydent Adamowicz.
Od razu ferowano wyroki. Winny jest, a jakże, PiS, który od lat siał ziarno nienawiści. Wielu zapomniało o tym, że imprezy nie zgłoszono jako masową, a jako zajęcie pasa ruchu. Wobec czego na miejscu formalnie potrzeba było mniejszej liczby policjantów, karetek pogotowia. Firma ochroniarska zajmująca się porządkiem na imprezie mało tego, że zawiodła, to jeszcze wykryto w jej funkcjonowaniu wiele nieprawidłowości.
Jerzy Owsiak jednak do dziś tak naprawdę nie odpowiedział na pytania ani o współorganizację swojej imprezy, ani nie poczuwa się do odrobiny odpowiedzialności. Nie mówił o winie organizatorów. O potrzebie sprawdzenia, jak było. Bo trzeba było jeszcze pojawić się na chwilę na świeczniku i stać się, w odbiorze opinii publicznej, ofiarą nienawistnych ataków. Odchodząc z kierownictwa WOŚP.
Nikt ani w dniu tragedii, ani w dniu śmierci prezydenta Gdańska, ani dziś nie rzuca, a przynajmniej nie powinien kierować otwartych oskarżeń pod kierunkiem WOŚP. Nikt nie mówi, że to wina Jerzego Owsiaka, że Paweł Adamowicz nie żyje, bo tak nie jest. I na pewno nie są niczemu winni ludzie zrzeszeni w fundacji. Tysiące dobrych dusz, które kwestują na mrozie z dobroci serca.
Ale Owsiak nie miał żadnych obaw. Nie chciał chwili zadumy, refleksji. Nie zatrzymał orkiestry, kiedy Adamowicz walczył o życie w szpitalu, grał dalej. I oskarżał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/481740-zrzucanie-odpowiedzialnosci-za-smierc-adamowicza-to-kuriozum?wersja=mobilna