Wychodzimy na ulice, bo rolą sędziów jest zawsze stawać w obronie praw obywateli. Staniemy w togach – po to, by obywatele mogli nas zobaczyć. Toga to uniform, symbol służby. A my jesteśmy tu po to, by służyć ludziom. Dlatego protestujemy przeciw tej ustawie

– ogłosił szef Stowarzyszenia „Iustitia” Krystian Markiewicz. „Iustitia” jest jednym z organizatorów dzisiejszego „Marszu Tysiąca Tóg”, w którym udział mają wziąć przede wszystkim sędziowie, którzy protestują przeciwko reformie sądownictwa w Polsce.

Chcemy pokazać, że się nie boimy. Będziemy nadal orzekać w zgodzie z prawem i swoim sumieniem, nie damy się zastraszyć władzy. Będziemy bronić prawa obywateli do niezawisłego sądu i bezpieczeństwa

– mówi Markiewicz w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Nie zabrakło oczywiście opowieści o rzekomym wyjściu Polski z Unii Europejskiej.

Wychodzimy na ulice, by bronić miejsca Polski w Europie. Ta batalia o sądy to nie odległa dyskusja tocząca się między Sejmem a telewizyjnym studiem. To coś, co wpłynie na życie milionów Polaków: na ich rodziny, biznes, bezpieczeństwo

– straszy sędzia.

Dziś przez działania rządu – powiedzmy to wprost – Polsce grozi wypadnięcie poza nawias Unii

– dodaje.

Markiewicz zapowiada raport, który przedstawiony będzie m.in. poza granicami Polski.

Przygotowujemy raport o prześladowaniach sędziów i prokuratorów, każdy przypadek będziemy starali się ująć. (…) Przetłumaczymy tę publikację na wiele języków, tak aby o skali represji w Polsce mogli dowiedzieć się ludzie z całego świata

– czytamy.

Szef „Iustitii” bierze też w obronę sędziego Juszczyszyna.

Jesteśmy świadkami zorganizowanego ataku na człowieka, który robił to, co do niego należy

– przekonuje Markiewicz.

Przedstawia też część swojego planu na zmiany w sądownictwie.

Chcielibyśmy przywrócić sędziom prawo do sądu, bo to, co mamy obecnie, nie ma nic wspólnego z prawem do sądu. To przede wszystkim likwidacja Izby Dyscyplinarnej SN, która – jak wiemy z wyroku TSUE i samego SN – nie jest sądem. Jest fikcją, organem oprawczym do zastraszania sędziów.

– twierdzi sędzia.

mly/wyborcza.pl