Powszechna opina zdrowo myślących osób jest taka, że oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego jest w swej wymowie mocne, jak rzadko bywa w dyplomatycznym języku. Czujemy pod skórą, że to wyjście na trudną konfrontację, ale inaczej nie można, jeśli chcemy mówić głośno o wstawaniu z kolan.
Putinowi rzeczywiście musi usuwać się grunt spod nóg, skoro rzuca publicznie takimi inwektywami i kłamstwami. Łatwo je zweryfikować komuś spoza Rosji, do samych Rosjan prawda zapewne nie dotrze. Zasadność oświadczenia podpisanego przez premiera należy jednak oceniać w oderwaniu od tego, czy jego treść przebije się do rosyjskiej opinii czy nie. Na tym polega samodzielna polityka, zajmujemy własne stanowisko, bez względu na okoliczności.
Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej. (…) Nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami, sprawców okrutnych zbrodni z niewinną ludnością i napadniętymi państwami. W imię pamięci o ofiarach i w imię wspólnej przyszłości musimy dbać o prawdę
— napisał Mateusz Morawiecki w obszernym tekście opublikowanym na stronie kancelarii premiera.
Słusznie pisze na portalu wPolityce.pl Marcin Fijołek, że Werbalne ataki Putina muszą spotkać się z jednością wszystkich sił w Polsce. Każda prywata, każde milczenie powinny zostać zapamiętane. Bo każdy wyłom w takim momencie, każde podważanie przekazu szefa rządu wobec agresji z zewnątrz, jest czymś na pograniczu zdrady. Pokazuje jednocześnie małość polityków, którzy w takim momencie chcą ugrać coś tylko dla siebie.
Małgorzata Kidawa-Błońska, która pisze do Andrzeja Dudy: „gdzie Pan jest, panie prezydencie?” pokazuje, jak małego formatu jest politykiem. Rozumiem, że za chwile wystartuje z prezydentem w tej samej konkurencji, ale taka próba (w takim momencie) uszczypnięcia przeciwnika to mizeria.
Zresztą z podobnymi uwagami warto chyba poczekać. Jak się bowiem okazuje, stanowisko podpisane przez premiera Morawieckiego powstało po konsultacji z prezydentem, co więcej, jeden z pomysłów był taki, że podpiszą się pod nim obaj. Ostatecznie oświadczenie sygnował szef rządu i dobrze. Zostawiliśmy sobie bowiem jeszcze coś w zanadrzu. Nie wyobrażam sobie, by tak mocne polskie słowa pozostały bez odpowiedzi, której także trzeba będzie dać odpór. Wtedy przyjdzie czas na kolejną instancję.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/479839-oswiadczenie-premiera-ws-klamstw-putina-jest-mocne