W dzisiejszej Polsce powstała praktyka polowania z nagonką, w którym „sforę psów”, które gonią ofiarę, niestety stanowią ludzie mieniący się dziennikarzami. Bez różnicy, czy chodzi o kogoś znanego, kto naraz wypowiedział niepopularny – w poprawnościowym kręgu celebrysiów – sąd, czy też o polityka, który nagle stracił wsparcie popierającego go dotychczas lobby.
Tzw. dziennikarze szczególnie do obszczekiwania upodobali sobie tych, którzy mają odwagę nazywać rzeczy po imieniu. Wtedy nie ma taryfy ulgowej – zwykle rozpoczynają poprawnościowi dziennikarze lewej strony, a kończy się na działaniach dziennikarzy strony prawej. Wszyscy czują się w obowiązku, aby naszczekać i – jak się uda – ugryźć. Jest to tym łatwiejsze, że po prawej stronie namnożyło się ostatnio towarzystwa nieposiadającego własnych poglądów ani osiągnięć, ale poszczute ujada z zapałem najdurniejszej myśliwskiej sfory.
Tematem, który łączy ujadaczy z lewej i prawej strony „dziennikarstwa”, jest kwestia „antysemityzmu”, tu sfora nie przepuści nikomu. Przy czym oczywiście „antysemityzmem” uznają nie to, co w rzeczywistości kwalifikuje się do takiego oskarżenia, a więc durne uogólnianie złych cech na cały naród żydowski, posądzanie Żydów o najbardziej niecne postępki tylko z racji samej przynależności etnicznej czy też rozpowszechnianie przybyłych z Rosji kłamstw na temat tego narodu.
„Antysemityzmem” dla lewicowych i prawicowych aspirantów do dziennikarskiego zawodu jest np. obrona polskiego interesu przed bezpodstawnymi roszczeniami agresywnych i mocno merkantylnych grup diaspory żydowskiej, które w ściąganiu z Polski haraczu upatrzyły sobie całkiem zgrabny interes. Poprawniacy – z mozołem łańcuchowych burków – pilnują, aby nikt się na ten temat publicznie nie odezwał, bo jak się odezwie, to natychmiast rusza polowanie.
Podobnie ma się rzecz z naszymi stosunkami ze Stanami Zjednoczonymi: tu wśród nich panuje wyjątkowo krótka smycz – albo popieramy bezwarunkowo wszelkie działania amerykańskiej administracji, albo jesteśmy „ruskimi szpiegami”.
Czy nie czujecie, jak w naszym dyskursie publicznym zaczyna brakować powietrza. Jak wokół unosi się intelektualny smród niedouków i podróbek dziennikarskiego fachu? Jeszcze chwila i swoje niedorozwinięte kapelusze zaczną nam wszystkim, przymusowo, wciskać na głowy.
Felieton opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 49/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/477831-sfora-kogo-najbardziej-obszczekuja-tzw-dziennikarze