„To będzie trudny, albo bardzo trudny rok. Budżet gminy jest zagrożony. Subwencja oświatowa maleje, a wydatki rosną”.
Taką melodię słychać z niektórych samorządów. A dodatkowo mamy przy okazji samorządowe fajerwerki. Jeden wójt nie wypłaca nauczycielom pensji i twierdzi, że jak nie dostanie kredytu, to na pensje nie będzie, inny chce zamykać szkoły, chociaż jeszcze kilka miesięcy wcześniej zaklinał się, że ich nie zamknie, a przy okazji organizuje przez facebooka niemalże front obrony samorządów przed Polską. Inny twierdzi, że to dobrze, że rosną pensje nauczycielskie, że wzrasta płaca minimalna, że obniża się podatki dochodowe i wyodrębnia stażowe z wynagrodzenia zasadniczego, ale, ….ale ogólnie to wszystko nic nie jest warte, bo przecież „subwencja maleje”.
Bardzo dziwi i zastanawia fakt, że o tej mitycznej już subwencji najgłośniej krzyczą samorządowcy, którzy mają problem z ewidentnym gospodarowaniem swoją gminą czy miastem. Brak inwestycji, czy inwestycje nie trafione lub zbędne. Ograniczenie się do administrowania i lokalnego pijaru to wielokrotnie jedyny wyznacznik takich rządów. Bo jak wytłumaczyć to, że dana gmina ma wciąż problemy z funkcjonowaniem „przez zmniejszanie subwencji”, a kilka gmin sąsiednich radzi sobie w takiej samej sytuacji całkiem nieźle i wypłaca nauczycielom pensje na czas? Czarowaniem mieszkańców i radnych tym, że „subwencja się zmniejsza” daleko się nie pojedzie. Ale przez jakiś czas można zasłaniać własne niepowodzenia.
Dodatkowo walka ze „zmniejszającą się subwencją” to także proste narzędzie polityczne, które służy do okładania nielubianego rządu za wyimaginowane niedociągnięcia przez samorządowców, którzy – tak się dziwnie składa – sympatyzują z totalną opozycją sejmową. Czy to przypadek? Każdy niech sobie sam wyciągnie wnioski. I nic w tym złego nie ma, że wójt czy burmistrz ma swoje poglądy, czy sympatie polityczne. Na tym polega demokracja. Gorzej jeżeli do manifestowania swoich sympatii i antypatii wykorzystywana jest oświata czy szkoły. W wielu przypadkach tak to niestety wygląda i do niczego dobrego nie prowadzi.
A jak jest naprawdę z tym „zmniejszaniem subwencji oświatowej”? Kilka faktów. Otóż subwencja oświatowa na rok 2019 wynosi 46,9 mld zł i jest wyższa w stosunku do roku 2018 o 3,8 mld zł, tj. 8,9 procent Jest to najwyższy wzrost wysokości subwencji oświatowej w historii. Samorządy otrzymały do podziału dodatkowo 1 mld zł na pokrycie kosztów wrześniowej podwyżki pensji nauczycieli. Dodatkowo w rządowym projekcie ustawy budżetowej na rok 2020 zaplanowano subwencję oświatową w kwocie blisko 50 mld zł (49,7 mld zł). To kolejny wzrost środków na edukację. A subwencja będzie wyższa o 6 procent w stosunku do 2019 roku.
Ale przecież „subwencja maleje” i to będzie trudny rok.
Artur Czapliński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/472147-malejaca-subwencja-szkolna-mity-i-rzeczywistosc?wersja=mobilna