Wiele wskazuje na to, że opozycja nie jest w stanie wyzwolić się z obsesji na punkcie PiS. I to jest rzecz, która od pierwszych godzin po wyborach ogranicza możliwości tworzenia czegokolwiek pozytywnego. Zamiast wykorzystywać energię na własne pomysły programowe, opozycja ciągle żyje tym, co wiąże się z PiS.
W ostatnich dniach siłą napędową a zarazem treścią wypełniającą każdy dzień – widoczną podczas briefingów, konferencji, występów w mediach – jest krytyka PiS i jego polityków. Tematem numer jeden jest afera szefa NIK Mariana Banasia, przedstawianego przez media jako człowieka mającego związki ze światem przestępczym. Ile w tym prawdy, nie wiadomo. Wystarcza jednak jako świetne paliwo do codziennego podważania prawa PiS do kierowania państwem. Sprawa Banasia staje się także dla opozycji dobrą trampoliną do obciążania zarzutami przełożonych obecnego szefa NIK – w tym premiera Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego. Z czego to wywodzą? Ich zdaniem, rzeczą niemożliwą jest, aby obydwaj pierwszoplanowi politycy PiS nie wiedzieli, komu Marian Banaś wynajął dom, a jest nim człowiek obwieszony złotymi łańcuchami. I że najemca prowadził tam agencję towarzyską. Morawiecki i Kaczyński musieli też wiedzieć, że jeden z dyrektorów w Ministerstwie Finansów zatrudniony przez Banasia miał związki z mafią wyłudzająca podatek VAT. Czyż nie są to wystarczające przesłanki do dyskwalifikacji tych polityków razem z ich podwładnym? Wszak niemal pewne jest, że nad jego przestępczą działalnością roztaczali parasol ochronny.
Opozycja, wypowiadając tego rodzaju zastrzeżenia i żądania, zdaje sobie sprawę, że nie mają one szans na spełnienie. Z doświadczenia, jakie wynieśli z ostatnich kilku lat wiedzą też, że swoimi działaniami, zarówno poprzez mobilizowanie „ulicy” jak i „zagranicy”, nie uda im się obalić władzy obozu zjednoczonej prawicy. To prowadzi ich do tworzenia wirtualnej rzeczywistości, w której zostaną zaspokojone ich nadzieje o szybszym niż ewentualnie dopiero za cztery lata, powrocie do władzy. W tym życzeniowym widzeniu rozwoju spraw, opozycję podtrzymują publicyści establishmentu III RP. Wspólnie - niczym w pięknym dla siebie śnie - tworzą wizję napięć i konfliktów, jakie muszą się zrodzić wewnątrz obozu zjednoczonej prawicy, które doprowadzą do jej rozsadzenia. Dzięki obecnemu wynikowi wyborów – uzasadniają zwolennicy tej teorii – koalicjanci Prawa i Sprawiedliwości, czyli Porozumienie Jarosława Gowina i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry znacznie powiększyły liczbę swoich członków w Sejmie. Będzie rzeczą naturalną, że to rozbudziło w obydwu liderach tych ugrupowań dodatkowe ambicje, które w nich, jak w każdym rasowym polityku drzemią. Spory o stanowiska i zakres władzy spowodują tak silne pęknięcie, że nastąpi rozkład obozu władzy. Finałem tego procesu będą przedterminowe wybory. W nowej sytuacji kwestia ich wygrania stanie się sprawą otwartą – kończą obraz politycznej idylli.
Wersja ta ma jeszcze jedną zaletę, która pozwala podtrzymać obecnej opozycji wygodną tradycję. Nie ma żadnej potrzeby, żeby podobnie, jak było to wcześniej, traciła czas i siły na tworzenie programów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/470431-sen-opozycji?wersja=mobilna