Co tam rzeczywistość i fakty, skoro pan prof. Sadurski ma inne zdanie! Pupil sędziowskich elit postanowił przeanalizować miażdżącą opinię Rzecznika Generalnego TSUE, który nie zostawił suchej nitki na kuriozalnych pytaniach prejudycjalnych sędziego Igora Tulei i jego koleżanki z łódzkiego sądu. Wnioski? „Nic się nie stało” - tak można skwitować felieton prof. Sadurskiego, który wprawdzie nie zgadza się z opinią rzecznika TSUE, ale uważa, że i tak wszystkiemu winne jet „państwo PiS”.
Po pierwsze, to tylko opinia rzecznika generalnego, a nie postanowienie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (TSUE). To prawda, zazwyczaj Trybunał podąża śladem sugestii rzecznika – ale to są tylko sugestie, całkowicie niewiążące dla luksemburskiego sądu. Na jego decyzję trzeba poczekać.
– powtarza , zgodnie z linią „Wyborczej” prof. Sadurski.
Ju to stwierdzenie świadczy o wyjątkowej hipokryzji Sadurskiego i jego środowiska. Gdy przedstawiciele rządu używali tego argumentu w kontekście niewygodnych dla siebie opinii rzecznika TSUE, to pan Sadurski i jemu podobnie wyszydzali tę linię narracji. Dziś sam sięga po ten argument.
Po trzecie – i w tej chwili najważniejsze – wczorajsza opinia rzecznika Tanczewa jest tak sformułowana, że jednoznacznie wskazuje na pewne problemy prawne związane z konkretnymi pytaniami prejudycjalnymi sędzi Ewy Maciejewskiej i Igora Tulei (połączonymi przez rzecznika w jedną sprawę), które to problemy mogą być nieobecne w innych pytaniach prejudycjalnych. Zdaniem Tanczewa obawy obojga sędziów dotyczące systemu dyscyplinarnego są „hipotetyczne”, gdyż żaden z tych sędziów nie był jeszcze prześladowany przez inkwizycyjny system dyscyplinarny.
– stwierdza Sadurski, który zdaje się nie zauważać, iż stawianie pytań prejudycjalnych w kwestii postępowań dyscyplinarnych, w sytuacji, w której pytający nie jest nim objęty, całkowicie dyskwalifikuje tak pytania, jak i pytających.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Tego się nie spodziewali? „Iustitia” pokrętnie tłumaczy swoją porażkę przed rzecznikiem TSUE
Ale owa hipotetyczność może okazać się rzeczywistością w przypadku innych sędziów zatroskanych o wpływ nowego systemu na ich niezawisłość. Opinia Tanczewa nie broni systemy dyscyplinarnego Ziobry, ale wskazuje na pewne defekty techniczne tych konkretnych pytań dyscyplinarnych.Moim zdaniem – błędnie, ale jest to nieistotne. Ważne jest, że państwo PiS jest na muszce i wokandzie Unii Europejskiej, a opinia Ewgenija Tanczewa nie zmienia tego faktu na jotę.
– pociesza się prof. Wojciech Sadurski.
„Kasta” sędziowska zawsze może liczyć na ochocze wsparcie prof. Wojciecha Sadurskiego, który nie baczy na fakt, że jego tezy często całkowicie go kompromitują. Opinia Rzecznika Generalnego TSUE nie jest oczywiście najbardziej kluczowym rozstrzygnięciem w sprawie wojny sędziów z legalnym rządem PiS, ale studzi histerię skrajnie upolitycznionych sędziów. To nie koniec. Tanczew wykazał, że wielki guru zbuntowanych sędziów - Igor Tuleya, to nie żaden autorytet, ale zwykły harcownik, który by złożyć swoje kuriozalne pytania prejudycjalne, naraził proces karny, w którym miał orzekać. Dla pochwał, poklasku i fałszywego bohaterstwa, tacy sędziowie nie cofną się przed niczym. Nawet kompromitacją. Podobnie jak prof. Wojciech Sadurski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/465374-sadurski-zaklina-rzeczywistosc-w-sprawie-rzecznika-tsue