Obserwatorzy politycznych zmagań mogą bez dogłębnych analiz ocenić poczynania działaczy Platformy Obywatelskiej, zarówno tych dowodzących całą partią, jak jej lokalnymi fragmentami. Nie potrafią oni od dawna nawiązać żadnego, a szczególnie solidnego kontaktu z elektoratem, ośmieszając się jedynie prostackimi, często wręcz chamskimi zagrywkami wobec rządzących. Przedstawiane zamierzenia nawzajem się wykluczają, jak choćby słynne już stanowisko Grzegorza Schetyny wobec problemu uchodźców i emigrantów, albo głośne krytyki „rozdawnictwa”, a potem zaklęcia o ich utrzymaniu. W przypadku ewentualnego zwycięstwa w październiku. Nawet tak wielkie wyzwanie, jak zbliżające się wybory nie potrafiło zmobilizować do umysłowego wysiłku kogokolwiek z tzw. elity PO.
Słychać tylko krytyki, jęki, że rządowa propaganda wszystko zagłusza, albo obiecanki podatkowe, w które nikt przytomny uwierzyć nie może, bo przecież nie po to wcześniej podwyższali, by teraz obniżać. Klęska wyborczej kampanii ma swą przyczynę wciąż tę samą. Nazywa się Donald Tusk. To on wyćwiczył, wręcz wytresował swe dawne towarzystwo w umysłowym lenistwie, życiem bez zasad i idei, kierując się jedynie azymutem na łatwiznę, kulturową tandetę, mając honor daleko od siebie i daleko od Polski. Stawiał na takie indywidualności, jak Kopacz, Mucha, Halicki, Kierwiński, Neumann, Nitras, Nowak, Graś, czy jak Grad, albo Boni. Tusk dawał przykład swym nygusostwem i z łatwością znalazł liczną kompanię, która ten sposób istnienia natychmiast pokochała. I tak jest po dziś dzień. Oni nawet nie potrafili znaleźć prawdziwej odpowiedzi na pytanie dlaczego przegrywają. Błąkają się po manowcach logiki, bo jeszcze niedawno wrzeszczeli, że nikt tej rządowej telewizji nie ogląda, by teraz lamentować, że przez telewizję Kurskiego dostają baty. Swego indyferentyzmu umysłowego nie widzą. Kaczyński czas przebywania w opozycji ciężko ze swoimi przybocznymi przepracował, dzisiejsi przywódcy PO wciąż tkwią w praktykach Tuska. Żadnej roboty, tylko gadulstwo. Gdyby nie brukselskie sitwy, dawno by już nie istnieli, albowiem są tak samo leniwi, jak Tusk, ale nie potrafią tak sprawnie jak on kłamać i udawać mędrca. Jednak bal maskowy Tuska także dobiega końca, ale zgromadzone dobra pozostają. Angela Merkel dobrze wiedziała kto zasługuje na nagrodę imienia Rathenaua. Człowieka, który nienawidził Polski. Za to, że znowu zaistniała.
-
W najnowszym numerze tygodnika „Sieci”: Mroczna tajemnica polskiej polityki. SokzBuraka – najbardziej hejterski obszar Internetu. To trzeba przeczytać!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/464974-tusk-megalomanskim-szalenstwem-zniszczyl-takze-swa-partie?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+%28wPolityce.pl+-+Najnowsze%29