Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale jestem gotów walczyć, byś mógł je głosić Jeszcze niedawno można było uważać, że to credo wyraża wolność myśli i słowa, charakterystyczną dla środowisk akademickich.
Najwyraźniej już nie — decyzja rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, by dyscyplinarnie zawiesić prof. Aleksandra Nalaskowskiego za felieton na temat LGBT opublikowany w „Sieci „, dowodzi, że coś się zdecydowanie zmieniło. Ta sprawa jest precedensowa nie tylko dla życia akademickiego.
Decyzja rektora jest zdumiewająca, ale bulwersująca są także reakcje, jaką cała sprawa wywołała. „Na uniwersytecie zachodnim profesor Nalaskowski byłby zwolniony ” — oświadczyła profesor psychologii toruńskiej uczelni, sugerując, że został potraktowany zbyt łagodnie. Chętnych do rzucenia kamieniem jest więcej, rośnie liczba podpisów pod listem żądającym surowego ukarania profesora. Śmierć cywilna, przekreślenie dorobku naukowego wydaje się niektórym adekwatną karą za zbrodnię, jaką stanowiło polemiczne zaatakowanie Marszów Równości i środowisk LGBT.
Nie bez powodu przywołuje się przy tej okazji przypadek profesora Jana Hartmana, który kilka lat temu napisał felieton, w którym stwierdził, że „Być może piękna miłość brata i siostry jest czymś wyższym niż najwznioślejszy romans niespokrewnionych ze sobą ludzi” i wezwał do debaty nad obaleniem zakazu kazirodztwa. Wyrzucono go za to z partii Twój Ruch, bo nawet dla Palikota było to trudne do przełknięcia. Ale macierzysta uczelnia Hartmana, Uniwersytet Jagielloński, oparła się presji i nie udzieliła mu nawet nagany.
Niewątpliwie Hartman zaszokował opinię publiczną w stopniu znacznie większym, niż mogłyby to zrobić jakiekolwiek wywody na temat LGBT oraz dotknął powszechnie uznawanego tabu.
Dlaczego nie poniósł konsekwencji? Zapewne dlatego, że Uniwersytet Jagielloński rozumie jeszcze na czym polega wolność debaty. Ale także dlatego. że chociaż tabu kazirodztwa jest jednym z najmocniejszych, utrwalonych w naszej cywilizacji tabu, to nieoczekiwanie okazuje się, że w debacie publicznej jedynym prawdziwym tabu stało wszystko, co może godzić w LGBT.
Tego się nie wybacza — rękę podniesioną na LGBT należy odciąć,a nieświęta inkwizycja, tropiąca niewłaściwe opinie na temat LGBT, działa wyjątkowo skutecznie.
Słowa profesor psychologii z UMK, która oświadczyła, że na zachodnim uniwersytecie profesor Nalaskowski byłby zwolniony, brzmią złowrogo. Należy się obawiać, że zmierzamy właśnie w tym kierunku a ideologia LGBT odciska swe piętno nawet na nauce.
Paradoksalnie zdają się to potwierdzać niedawne badania naukowe na temat gejów i lesbijek, opublikowane przez magazyn Science. Międzynarodowy zespól badawczy, opierając się na materiale genetycznym pół miliona osób, ustalił, że nie ma „genu homoseksualizmu „, odpowiedzialnego za tę orientację seksualną. Pewne kombinacje genów mogą sprzyjać homoseksualizmowi, ale dotyczy to mniejszości gejów i lesbijek, a homoseksualizm w znacznym stopniu uwarunkowany jest kulturowo i społecznie. To największe i najbardziej wiarygodne badania dotyczące homoseksualizmu,
Najbardziej zaskakującym elementem tych badań jest jednak ich kontekst. Szef zespołu badawczego, Benjamin Neale, przyznał, że wielu genetyków miało opory przed prowadzeniem badań, bo „mogą dostarczyć amunicji” przeciwnikom LGBT. Zapewnił też, że przed publikacją konsultowano się ze środowiskiem LGBT.
Co to oznacza ? Że we współczesnym świecie czysta nauka zaczyna ustępować przed ideologią, jeśli jest to ideologią LGBT. To ponury prognostyk na przyszłość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/463616-sprawa-prof-nalaskowskiego-jest-precedensowa?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%253A+wPolitycepl+%2528wPolityce.pl+-+Najnowsze%2529